Czytelnia

Jan Paweł II

Stefan Frankiewicz, Zostanie piękno i dobroć, WIĘŹ 2002 nr 10.

W trzynaście lat od odzyskania przez państwo niepodległości, a przez społeczeństwo szans pełnego upodmiotowienia, Jan Paweł II zdecydował się dokonać niejako rekapitulacji nauczania, jakie w tym czasie kierował do Polaków. Tym razem nie było odrębnych przemówień do Episkopatu, przedstawicieli władz państwowych, świata kultury, wybranych kategorii słuchaczy. O miłosierdziu Boga i miłosierdziu w stosunkach pomiędzy ludźmi Papież podczas trzech dni pobytu w Polsce mówił publicznie do każdego i do wszystkich. Do wszystkich, ponieważ Chrystusowe wezwanie do miłości wzajemnej, na wzór Jego miłości, wyznacza nam wszystkim tę samą miarę (przemówienie na Błoniach, 18 sierpnia 2002). Mówił słowem, własną postawą, milczeniem. Wprawdzie oficjalnie sformułowanym celem obecnej pielgrzymki było – jak powiedział Jan Paweł II już na lotnisku w Balicach po przylocie z Rzymu – nawiedzenie sanktuarium Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach, to są podstawy do wyrażenia opinii, że o podróży i wyborze zasadniczego jej hasła, o sposobach jego rozwijania zadecydowała realistyczna i całościowa ocena naszej kondycji społeczno-obywatelskiej, jakości polskiego chrześcijaństwa, poziomu życia publicznego, ocena, którą można by wyrazić słowami Cypriana Norwida: Jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym. Dzieje się wciąż tak dlatego przede wszystkim dlatego – uzupełnijmy tę surową diagnozę poety używając jego własnych słów – że zbyt rozpowszechnione jest w Polsce nieuszanowanie osoby – człowieka. Widać to dzisiaj na każdym kroku.

Pójść w głąb

Sierpniowa pielgrzymka to właściwie tylko jedno, zaadresowane do wszystkich przesłanie, zawarte w kilku zaledwie lakonicznych przemówieniach... Skłaniać to musi do poważniejszej, niż przy okazji poprzednich wizyt Papieża w wolnym kraju, refleksji, do integralnego odczytania wszystkich związanych z miłosierdziem wątków. Papieska koncentracja na zagadnieniu tak fundamentalnym winna tym razem uchronić przed charakterystycznym dla polskiej recepcji nauczania Jana Pawła II homogenizowaniem treści najważniejszych z żartami z dialogów z młodzieżą, przed zatrzymywaniem się niemal wyłącznie na etapie naiwnych pielgrzymkowych wspomnień i barwnych obrazków Papieża wśród tatrzańskich górali i tłumów zapewniających o miłości do wielkiego rodaka na Stolicy Piotrowej. Nie wystarczą też patetyczne podziękowania biskupów, traktowanie niektórych pielgrzymkowych wypowiedzi Papieża jako oratorskich ozdobników niedzielnych kazań czy wystąpień osób odpowiedzialnych za losy kraju, nie mówiąc już o spekulacjach na temat kolejnej pielgrzymki.

Dobrze pamiętam pierwsze lata pontyfikatu, kiedy nieliczną wtedy grupę stanowili ci, którzy mieli odwagę mówić o potrzebie odejścia od triumfalistycznej koncentracji na niewątpliwej niezwykłości samej postaci Papieża-Polaka. Tak jak oni uważałem, że rzeczą ważniejszą jest pogłębiona refleksja nad moralnym nauczaniem Jana Pawła II, nauczaniem, które stwarza wyjątkową przecież okazję do krytycznego przyjrzenia się kondycji polskiego społeczeństwa i polskiego katolicyzmu, do opartej na realistycznej diagnozie hierarchizacji zadań duszpasterskich: wiara przed religijnością, Słowo przed dogmatem. Pamiętam także, że sam Papież tę konieczność skupienia się wreszcie na etycznym przesłaniu pontyfikatu doskonale rozumiał. „Koniec z triumfalizmem, trzeba pójść w głąb” – to słowa usłyszałem przed dwudziestu laty od Jana Pawła II, w którym przede wszystkim odnajdywaliśmy wtedy sojusznika w takim właśnie myśleniu o najważniejszych dla nas szansach tego pontyfikatu.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Jan Paweł II

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?