Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog ogólny

Forum Romanum

blog ogólny
9 stycznia 2015
ks. Andrzej Draguła

Wiara w mieście




Orszak Trzech Króli jest gdzieś między procesją a korowodem, sacrum a profanum, świętowaniem a jarmarkiem. A jego szczególna wartość polega na tym, że jest oddolną próbą stworzenia nowego rytuału religijności miejskiej – pisze w „Tygodniku Powszechnym” ks. Andrzej Draguła.

W tegorocznych Orszakach Trzech Króli przeszło ponad milion osób w Polsce i kilkadziesiąt tysięcy za granicą. Niektórzy mówią, że to tylko nowa, świecka tradycja, wskazując na rekreacyjny wymiar inicjatywy. Inni podkreślają charakter religijny przemarszów. A ja myślę, że to po prostu dwa w jednym: ludus i festum, zabawa i święto. Na naszych oczach tworzy się, a raczej reaktywuje, miejski obrzęd religijny ze swoją specyfiką. Niektórzy gorliwi zwolennicy radykalnej demitologizacji Ewangelii zaczęli już podnosić zarzut, że to utrzymywanie fałszywych przekonań co do treści objawienia.

Wszystko to pokazuje, że istnieje pilna potrzeba etnoteologii, która podejmowałby się badań nad kulturowymi sposobami wyznawania wiary, także w mieście.

Żywe obrazy

Współczesne Orszaki Trzech Króli swoją prehistorią sięgają późnego średniowiecza. Jak pisze Jaques Herres w swojej monografii „Święta głupców i karnawały”, „Kapłani pragnęli zilustrować niektóre epizody z życia Chrystusa w sposób przemawiający do wyobraźni żywiej niż obrazy malowane: zaoferowali więc swoim wiernym tableau vivants – prawdziwe żywe obrazy”. Jedną z popularniejszych ówczesnych inicjatyw była inscenizacja Pokłonu Trzech Króli w Święto Objawienia, która miała charakter gry scenicznej.

Rytuały z kościoła katedralnego w Besaçon, pochodzące z XIII w. opisują strój trzech kanoników, którzy mieli odgrywać królów: jeden z nich przywdziewał dalmatykę białą, drugi – czerwoną, trzeci – czarną, każdy miał w ręku palmę, a na głowie – koronę. Pozostały też inne wskazówki na temat stroju: włosy powinni mieć „czarne na modłę syryjską”, na plecach – drogocenne kapy, w rękach – flakoniki perfum i puchary. Potem kanoników zastąpili chłopcy, z których jeden – jak podkreślano – miał mieć twarz uczernioną, aby przedstawiać sobą króla Maura. Na początku był to tylko udramatyzowany śpiew Ewangelii o pokłonie magów, mający miejsce w budynku świątyni, później – wraz z rozbudowaniem orszaku – inscenizacja przenosiła się na rynek miasta.

Cały tekst można przeczytać w „Tygodniku Poszechnym”.



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (236)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?