Czytelnia

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Tomasz Chlebowski, Bodyguard stanu wojennego, WIĘŹ 2011 nr 11-12.

Pierwsze zadania w stanie wojennym

Wśród pilnych zadań do wykonania było parę, które wziąłem na siebie.

Pierwszym zadaniem była konieczność wywiezienia maszyny drukarskiej z jakiegoś (podpadniętego?) mieszkania przy ul. Wiśniowej. Pamiętam, że walicha, w której była ta maszyna, była tak ogromna, że zdecydowałem się nie jechać autobusem, bo bym sobie nie dał rady, żeby ją wtachać. Zadźwigałem ją więc na postój taksówek, przy ul. Rakowieckiej. Stałem w kolejce na postoju (wciąż nie można było używać prywatnych samochodów, więc kolejki na postojach taksówek były długie), pod Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, z maszyną drukarską w walizce. Też wtedy zastanawiałem się, czy to już jest „do kary śmierci włącznie” Na szczęście nikt się mną nie zainteresował i dowiozłem maszynę we wskazane miejsce.

Kolejne zadanie, jakiego się podjąłem, polegało na tym, że miałem zabrać przepisany na cienkiej bibułce opis sytuacji w Polsce oraz jakieś inne informacje, pojechać na Dworzec Gdański i przykleić w uzgodnionym z kimś z Francji miejscu w pociągu do Paryża. Wtedy Dworzec Gdański był jedynym dworcem, z którego wyjeżdżały pociągi na zachód. Gdy dojechałem na miejsce, przeraziłem się ilością milicji, jaka otaczała ten pociąg. Przy każdym wejściu do każdego wagonu stała para milicjantów szczegółowo sprawdzających dokumenty wszystkich wsiadających. Myślałem o wskoczeniu przez okno z drugiej strony, ale druga strona też była obstawiona. No więc po obejściu parę razy całego składu, niestety tego zadania nie udało mi się wykonać.

W ramach prac w zespole Helenki dowiedziałem się, że zorganizowała się grupa ludzi, którzy pomagają osobom uwięzionym i internowanym. 17 grudnia pod patronatem prymasa Glempa i pod opieką ks. Bronisława Dembowskiego został uruchomiony przy klasztorze franciszkanek służebnic Krzyża w warszawskim kościele św. Marcina, Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom. Stałem się łącznikiem między „Informacją Solidarności” a Komitetem Prymasowskim. Bywałem bardzo często, chyba codziennie, w klasztorze przy ul. Piwnej. Odbierałem stamtąd również żywność dla ukrywających się członków zespołu. Chyba tam dowiedziałem się, że Ela po internowaniu siedzi w areszcie dla kobiet w Olszynce Grochowskiej. [...]

Współpraca z Ewą Kulik

Wkrótce po 13 grudnia 1981 r. Ewa zajęła się organizacją struktur związkowych, co później doprowadziło do odtworzenia regionalnych władz Regionu Mazowsze Solidarności. Uzgodniłem z Heleną i Ewą, że przejdę do współpracy z Ewą. Część zadań przeszła ze mną. W dalszym ciągu zajmowałem się łącznością z Komitetem Prymasowskim oraz aprowizacją jej zespołu. Dostawałem coraz więcej zadań łącznikowych. Mieszkałem wtedy głównie u moich przyjaciół: u Marii i Ryszarda Czermińskich przy ul. Miklaszewskiego na Ursynowie oraz u Michała i Agnieszki Szymańskich w willi przy ul. Zawrat. Oni nie bardzo rozumieli, dlaczego ja się ukrywam, skoro mnie nikt nie szuka. Chyba podejrzewali, że mam fioła albo manię prześladowczą, ale cierpliwie udostępniali mi kąt u siebie i żywili mnie, może trochę w zaufaniu, że wiem, co robię, a może po prostu na zasadzie, że przyjacielowi się nie odmawia.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?