Czytelnia

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś, Ciemna i jasna strona Kościoła, WIĘŹ 2000 nr 4.

Tym bardziej widać głęboki sens wyznania win przeszłości jako świadectwa danego przez Kościół o samym sobie wobec świata, kiedy przyjmiemy jako punkt wyjścia małoduszne myślenie niektórych ludzi wierzących (w tym, jak zaznaczyłem na początku, także intelektualistów i wysoko postawionych hierarchów). Widząc, że Kościół jest w czasach nowożytnych atakowany, często niesprawiedliwie, bronią go, z miłości do niego i w najlepszych intencjach, za cenę nie tylko prawdy historycznej (błędy i nadużycia przeszłości są faktem, którego nie można podważać), ale, co gorsza, za cenę teologicznej prawdy o samym Kościele. Kościół bowiem, który nie chce uznać swojej grzeszności, jest nie tylko odpychający dla ludzi, ale też oddala się od Chrystusa.

Ojcowie Kościoła, nawiązując do Biblii, nazywali Kościół casta meretrix, „świętą jawnogrzesznicą”, a w swoich rozważaniach na temat świętości i grzeszności Kościoła chętnie posługiwali się symbolem księżyca. Tak jak księżyc od słońca, tak Kościół cały swój blask ma od Chrystusa – swego Oblubieńca. Sam z siebie Kościół jest tylko pełen ciemności. Ponadto ma dwa oblicza: jedno, oświetlone przez Chrystusa, promienne i czyste oraz drugie – mroczne. Do tej idei, że Kościół sam z siebie jest grzeszny, przywiązany był bardzo św. Augustyn. Gdy jednak Kościół wyznaje swoje grzechy, zaczyna stawać się piękny, za sprawą Tego, który jest samym pięknem. Kościół więc, według św. Augustyna, żyje i trwa jedynie za sprawą Bożego przebaczenia.

W tekście aktu skruchy, co znamienne, ani razu nie zostało użyte określenie „święty Kościół”. Przypuszczam, że postąpiono tak celowo: aby w kontekście mówienia o grzechach i winach Kościoła określenie takie – skądinąd poprawne teologicznie – nie nabrało zabarwienia apologetycznego. Kościół został za to nazwany Oblubienicą, której oblicze zostało przez grzechy ludzkie „zeszpecone”. Jakże mocno powiedziane! Innymi słowy, zło, które czynimy, zatruwa cały organizm Kościoła, tak jak i dobro udziela się też innym.

Kościół, uświęcany krwią Chrystusa, w każdej epoce gromadzi w swojej wspólnocie wiernych promieniujących świętością oraz tych, którzy okazując Bogu nieposłuszeństwo, zaprzeczają wyznawanej wierze i świętej Ewangelii. Nawet w czasach męczenników, kiedy Kościół był historycznie „czysty”, byli w nim odstępcy, lapsi, „upadli”. Do Kościoła należą przecież i Abel, i Kain.

W wyznaniu win drugiego tysiąclecia Kościół przyznaje się do własnej słabości, przez co daje też świadectwo swojej więzi z Chrystusem. Tajemnica Kościoła jest bowiem kontynuacją tajemnicy Wcielenia. Kościół pielgrzymujący przez dzieje zawsze, aż do skończenia świata, będzie słaby i kruchy, będzie po ludzku grzeszny. Można jednak mieć nadzieję, że nie powtórzą się już tej miary historyczne winy, jakie zdarzyły się w kończącym się tysiącleciu. Właśnie temu miał służyć akt skruchy Kościoła w roku Wielkiego Jubileuszu, akt „oczyszczenia pamięci”. Nigdy więcej!, powiedział na zakończenie Jan Paweł II. Myślę, że jesteśmy na razie za blisko tego wydarzenia, by dostrzec w pełni jego prawdziwą wielkość.

poprzednia strona 1 2 3

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?