Czytelnia

Polecamy do czytania

Józef Majewski, Czy kłaniać się telewizji?, WIĘŹ 2010 nr 11-12, (Ks. Andrzej Draguła, Eucharystia zmediatyzowana...).

Szwajcarski teolog uzasadnia możliwość telekomunii pneumatologicznie. Widzi konieczność dowartościowania roli Ducha Świętego w Eucharystii oraz proponuje rozumieć symbolikę fal elektromagnetycznych jako fizycznego znaku Ducha Świętego. Jeśli chleb i wino — twierdzi — symbolizują obecność Jezusa Chrystusa, to dlaczego nie przyjąć, że fale radiowo-telewizyjne symbolizują wszechobecność Ducha Świętego, który sakramentalnie przemienia eucharystyczne postaci zarówno w świątyni, jak i w miejscach, gdzie Mszę się ogląda czy jej słucha. Chappuis porównuje fale elektromagnetyczne do „fal wody” podczas chrztu, uzasadniając możliwą analogiczną skuteczność sakramentalną. Tak jak fale wody niosą łaskę chrztu, podobnie fale elektromagnetyczne mogą stać się narzędziem, środkiem teleobecności. Teolog odrzuca ewentualny zarzut, że Eucharystię zmediatyzowaną traktuje magicznie. Pisze: „Fale nie stanowią świętego fluidu, który, działając na odległość, skutkowałby ex opere operato [na podstawie dokonanej czynności — tak w teologii określa się obiektywną owocność i skuteczność sakramentów, niezależną od postawy szafarza czy przyjmującego — J. M.] cudowną przemianą zwykłego chleba i zwykłego wina”.

Stanowisko Chappuis spotkało się z poważną krytyką, o czym można przeczytać w Eucharystii zmediatyzowanej. Sam PersonNameProductIDKs. Dragułaks. Draguła — podobnie jak zdecydowana większość teologów — krytycznie ocenia liturgiczno-sakramentalną wykładnię zarówno telewizyjnej, jak i radiowej transmisji Eucharystii. Mszę w mediach można uzasadnić jedynie praktycznie, traktując ją jako (bardzo niedoskonałą, ale pożyteczną) pomoc duszpasterską, przede wszystkim z myślą o osobach chorych, które nie mogą bezpośrednio uczestniczyć we Mszy. Oglądanie/słuchanie jednak transmisji nie utożsamia się z wypełnieniem przykazania kościelnego o świętowaniu niedzieli i dni świętych. W przykazaniu tym Kościół nie domaga się oglądania czy słuchania Mszy, ale realnego i bezpośredniego — cielesnego — uczestnictwa w konkretnej Eucharystii.

Draguła przypomina rzecz nie bez znaczenia: o ile transmisja Mszy w radiu spotykała się z rezerwą ze strony Magisterium Kościoła, o tyle transmisja w telewizji szybko zyskała jego aprobatę. Dotychczasowe wypowiedzi Magisterium zdają się przedkładać transmisje telewizyjne nad radiowe. Te pierwsze pozwalają nie tylko „usłyszeć” Eucharystię, ale również ją „zobaczyć”. Draguła uważa jednak, że tak dalece aprobujący stosunek do transmisji telewizyjnych jest uzasadniany duszpastersko, lecz bez wystarczająco głębokiego namysłu nad kryteriami teologicznymi i antropologiczno-komunikacyjnymi. Autor Eucharystii zmediatyzowanej pisze: „Zarzuty wobec Mszy św. telewizyjnej są wielorakie, wszystkie można jednak sprowadzić do jednego: ekran wykazuje właściwości idolatryczne, a obraz, jaki się na nim pojawia [...] traci swój referencyjny związek z rzeczywistością”. Innymi słowy: elektroniczny obraz Eucharystii „nieustannie narażony jest poprzez swoją spektakularność na popadnięcie w pułapkę idolatrii”. Takiego obrazu nie da się wpisać w teologiczną koncepcję „obrazu świętego”, ponieważ obraz elektroniczny — podkreśla Draguła — jest po prostu martwy. Więcej, zbliża się do obrazu-idola, który uwagę odbiorców skupia na sobie samym zamiast na idei (jak obraz, który jest ikoną) lub na rzeczywistości (jak obraz, który jest imitacją).

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Polecamy do czytania

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?