Czytelnia

Benedykt XVI

Liturgia

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski, Dawna liturgia, nowe problemy, WIĘŹ 2007 nr 8-9.

Nowość tej sytuacji pozostawia bez jasnych odpowiedzi wiele pytań. Po tym, jak Kościół się modli, rozpoznajemy, w co wierzy: lex orandi, lex credendi – tę zasadę kilkakrotnie przywołuje Benedykt XVI w swojej decyzji. Skoro zatem norma modlitwy wyznacza normę wiary, to na przykład która teologia laikatu jest normatywna: starej liturgii, gdzie świeccy są biernymi uczestnikami Mszy celebrowanej przez kapłana, czy nowej, gdzie są (przynajmniej teoretycznie) aktywnym współpodmiotem celebracji; która teologia słowa Bożego i historii zbawienia jest obowiązująca: liturgii trydenckiej, gdzie praktycznie nieobecne są czytania ze Starego Testamentu, czy liturgii odnowionej, gdzie co niedziela (a nawet częściej) Kościół korzysta ze skarbów Pierwszego Przymierza; która wizja ekumenizmu jest właściwa: ta ze starego mszału, gdzie modlimy się za „schizmatyków i heretyków”, czy ta, w której nazywamy ich „braćmi wierzącymi w Chrystusa”; która teologia judaizmu jest normatywna: mszału z 1962 r., gdzie modlimy się o nawrócenie Żydów (ludu zaślepionego), czy mszału Pawła VI, gdzie prosimy Boga, aby pomógł im wzrastać w wierności przymierzu, jakie z nimi zawarł? Tego typu pytania można by mnożyć, bo – oprócz zasadniczej jedności liturgii – różnice te po prostu istnieją.

Istotą decyzji Benedykta XVI jest twierdzenie, że Msza trydencka nigdy nie została unieważniona. Czy zatem również doktryna stojąca za jej lex orandi zachowuje ważność, także w razie poważnych różnic w stosunku do „zwyczajnej” formy liturgii Kościoła? W tej sytuacji wyraźnie nie wystarcza określenie Mszy Pawła VI mianem formy zwyczajnej, a Mszy Piusa V formy nadzwyczajnej. Czy bowiem – jak sugerowałoby czysto językowe rozumienie – forma „zwyczajna” jest normatywna, a „nadzwyczajna” wyjątkowa? Wydaje się, że Benedykt XVI chce raczej podkreślić, iż są one właściwie równie normatywne, tyle że liturgia trydencka będzie rzadziej spotykana. Ale jeśli tak, to czy nie stajemy w Kościele wobec problemu rozumienia normatywności? Czy nie posiadamy od tej pory dwóch różnych – a równie normatywnych – ujęć lex orandi?

A może – jak chce wielu konserwatywnych komentatorów – to „Msza wszechczasów” została przywrócona jako najwłaściwszy wyraz modlitwy Kościoła? W tym ujęciu forma nadzwyczajna liturgii jest normą, do której stopniowo powinna się dostosowywać forma zwyczajna… Czy jest możliwe, by, zgodnie z ich nadziejami, „legalizacja” Mszy trydenckiej prowadziła ku wycofywaniu się Kościoła ze zmian soborowych i posoborowych? Nie jest wykluczona także całkiem inna interpretacja – że obecna decyzja okaże się etapem przejściowym przed wprowadzeniem zmian do obu form liturgii i ich ujednoliceniem. Papież wspomniał już o tym, pisząc że obie formy mogą się wzajemnie wzbogacać; do dawnego mszału można będzie i powinno się włączyć nowych świętych i niektóre z nowych prefacji. Bez trudu można też sobie wyobrazić zmiany w mszale posoborowym. Dlaczego jednak nie dokonano rewizji mszałów od razu, przed ogłoszeniem motu proprio? Nie byłoby to wcale skomplikowane. Kard. Tarcisio Bertone, watykański sekretarz stanu, zapowiedział już zresztą, że w starym mszale może zostać zmieniony tekst wielkopiątkowej modlitwy za Żydów, co „rozwiąże wszystkie problemy”? Dlaczego zatem nie zrobiono tego zawczasu – wszak o kwestii tej mówiono dużo i publicznie od dawna…?

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Benedykt XVI

Liturgia

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?