Czytelnia

Benedykt XVI

Liturgia

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski, Dawna liturgia, nowe problemy, WIĘŹ 2007 nr 8-9.

Pozostaje jeszcze poważna niejasność, dotycząca oceny posoborowej reformy liturgicznej, a także kolegialności biskupów. Oceną reformy zajmował się Synod Biskupów w roku 2005. Bilans wypadł bardzo pozytywnie. W niedawnej adhortacji posynodalnej „Sacramentum caritatis” Benedykt XVI przywołał opinię miażdżącej większości uczestników Synodu, którzy potwierdzili dobroczynny wpływ, jaki miała na życie Kościoła reforma liturgiczna podjęta przez Sobór Watykański II. […] Bardzo liczne były wyrazy uznania. Stwierdzono, że trudności, jak również niektóre zauważone nadużycia, nie mogą przesłonić dobrodziejstw oraz ważności liturgicznej odnowy, która zawiera bogactwa nie w pełni jeszcze wykorzystane. W lipcowym liście do biskupów w sprawie Mszy trydenckiej papież znajduje jednak dla posoborowej praktyki jedynie słowa krytyczne, podając nadużycia liturgiczne jako jeden z powodów swej decyzji.

Ujawnia się tu pewna istotna różnica między (osobistym?) poglądem papieża a opiniami przeważającej większości biskupów. Podczas ostatniego Synodu (poświęconego właśnie Eucharystii!) żaden z biskupów nie upomniał się o większe prawa dla katoloików przywiązanych do Mszy trydenckiej, choć powszechnie się tego spodziewano. Drogą tą poszedł Benedykt XVI, korzystając z uprawnień przysługujących papieżowi. Pozostaje jednak pewien niepokój, czy zasada kolegialności biskupów, o której tak wiele mówi się dziś w Kościele – zwłaszcza w tak ważnej sprawie, jaką jest liturgia, szczyt i źródło życia Kościoła – nie powinna zakładać większej zbieżności postaw papieża i światowego episkopatu.

Rzecz jasna, w tle sporu o liturgię odnaleźć można jeszcze generalne pytanie o ocenę II Soboru Watykańskiego. W tym sporze zderzają się zwolennicy dwóch interpretacji: widzenia go w kategoriach przełomu i w kategoriach ciągłości. Benedykt XVI (zgodnie z tym, co głosił kard. Joseph Ratzinger) jest zdecydowanym zwolennikiem „hermeneutyki ciągłości”. W polemice łatwo jednak o formułowanie przesadnych argumentów. Oby w tym sporze nie zaginęła niezwykła specyfika ostatniego soboru, który wyraźnie łączył ze sobą zmianę i ciągłość. Vaticanum II to czas wyraźnego opowiedzenia się za reformą, za poważnymi zmianami, ale nie w imię przełomu, lecz właśnie w imię wierności. Sobór ten jest nowym początkiem w dziejach Kościoła – pisałem swego czasu wspólnie z Józefem Majewskim – nie dlatego, że wcześniej wszystko było złe, ale dlatego, że odpowiedział na nowe potrzeby i znaki czasu. Sobór wezwał do nawrócenia, ono zaś jest zawsze zaczynaniem o d n o w a, sięganiem do tego, jak być powinno, „do początku”. Tak działo się także w dziedzinie liturgii. Twórcy tej reformy mogli – dzięki rozwojowi nauki – odwoływać się do wczesnych źródeł, nieznanych autorom mszału Piusa V z roku 1570.

Obecne przywrócenie pełnych praw dawnej Mszy nie powinno być ukazywane jako decyzja skierowana przeciwko nauczaniu II Soboru Watykańskiego. Zwłaszcza zwolennicy dawnej liturgii – jeśli chcą być katolikami „głównego nurtu” wiernego Magisterium, a nie twórcami oddzielnego obrządku – powinni nie tylko uznać prawomocność nowej liturgii, ale też zaakceptować całą doktrynę współczesnego Kościoła, a zwłaszcza nauczanie o wolności religijnej, ekumenizmie i dialogu międzyreligijnym.

Wprowadzenie liturgicznej różnorodności wymaga teraz od wszystkich zainteresowanych stron – samego Benedykta XVI, biskupów, proboszczów, przywódców grup tradycjonalistycznych, zwolenników Mszy trydenckiej i osób zaangażowanych w posoborową odnowę – wielkiej roztropności i, jak napisał papież, „szerokości serca”.

poprzednia strona 1 2 3 4

Benedykt XVI

Liturgia

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?