Czytelnia

Jacek Borkowicz

Gdzie są te piramidy? , Z Normanem Daviesem rozmawiają Jacek Borkowicz i Krzysztof Kosiński, WIĘŹ 2004 nr 4.

N. Davies: To prawda, większość historyków uważa źródła niepiśmienne za subiektywne, niepewne i mało ciekawe, ale one często bywają najciekawsze.

J. Borkowicz: Ważna jest też wyobraźnia przestrzeni, umiejętność odczytywania krajobrazu w jego historycznym i kulturowym kontekście. Thomas Babington Macaulay, który przemierzał setki mi wzdłuż i wszerz Anglii i Szkocji, zapewne umiał czytać z linii wzgórz, z miedzy, z lasu, ze starego traktu, z kolein...

N. Davies: Aż do momentu podjęcia studiów w Oxfordzie chciałem być geografem. W ostatniej chwili zmieniłem kierunek na historię, ale pozostałem czuły na krajobraz, na przyrodę. Czas i miejsce zawsze były dla mnie bardzo istotne. Nie można dobrze opisać wypadku historycznego bez opisu miejsca, w którym się odbywał.

J. Borkowicz: Słowo „historia” w jego pierwotnym sensie oznacza badanie, ale i opowieść.

N. Davies: Zaraz po studiach byłem nauczycielem w szkole, później zaś dowiedziałem się, że naukowiec, prawdziwy profesor uniwersytetu nie powinien zniżać się do tego poziomu - oczywiście w mniemaniu niektórych pedantów. Typowy młody pracownik naukowy na uniwersytecie w Oksfordzie od razu robi badania, tonie w archiwach. Tymczasem ja, już jako młody człowiek, musiałem myśleć o tym, jak rozmawiać o historii z małymi dziećmi. Pamiętam dobrze pierwszą lekcję, gdzie zapytałem je, czy w ogóle wiedzą, czym jest historia, przeszłość, czas Przyniosłem wtedy do klasy stos monet i każde sześcioletnie dziecko dostało ode mnie sześć pensów. Zrozumiały ile mają lat. A ile lat ma twoja mama, tata, babcia? A w którym roku ty się urodziłeś? Dzieci wyszły z tej pierwszej lekcji z poczuciem, że wiedzą gdzie jest ich miejsce w czasie rodziny. A wtedy można było prowadzić dalsze lekcje o tym, co się działo na świecie, kiedy twoja babcia była tak młoda, jak ty teraz.

Niestety, ja sam zaczynałem swą szkolną edukację od piramid Egiptu i nie miałem pojęcia, gdzie są te piramidy i co to znaczy pięć tysięcy lat. Ale z czasem nadrobiłem te braki Dziś wydaje mi się, że to właśnie zdolność do komunikowania się dała mi podstawową kwalifikację do pisarstwa. Brak tej zdolności jest dla wielu naukowców niepokonalną barierą w ich drodze literackiego rozwoju.

K. Kosiński: Historia nie tyle jest nieciekawa, ile raczej bywa nieciekawie opowiadana przez historyków?

N. Davies: Dzieje się tak dlatego, że w dużej mierze stracili oni powiązanie z historią narracyjną, z literaturą i poezją. A przez to stali się grupą zawodową, która straciła swoją klientelę.

K. Kosiński: Pan profesor przesiewa przez sito pył faktów i próbuje znaleźć ten jeden złoty okruch, który uważnie analizuje i pokazuje swoim czytelnikom. Przykładem mógłby tu być chociażby wstęp do dziewiątego rozdziału „Wysp”, w którym opisuje pan epizod, zdawałoby się, zupełnie nieistotny, mianowicie próbę stworzenia przez Szkotów kolonii o nazwie Nowa Kaledonia. Nagle okazuje się, że jakby poprzez soczewkę zaczynamy przyglądać się powstawaniu Zjednoczonego Królestwa — i to z perspektywy Szkocji! Ta właśnie umiejętność przechodzenia od szczegółu do ogólnego ujęcia wydaje mi się niesłychanie ciekawa.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?