Czytelnia

Sekularyzacja

Natalia Łuczyńska, Hiszpania: nieudana krucjata, WIĘŹ 2006 nr 12.

Kościół nie pozostał wierny dyktaturze, a nawet po części znalazł się w opozycji do niej. Stopniowo w różnych środowiskach katolickich narastał sprzeciw wobec rządów generała Franco. Jednocześnie Kościół zaczął docierać do tych, o których wcześniej zdarzało mu się zapominać – do robotników; powstawały organizacje takie jak Jóvenes Obreros Católicos (Młodzi Robotnicy Katoliccy). Część hierarchii ostro krytykowała Franco i stworzone przez niego państwo. Niemały wpływ na ten ferment miał II Sobór Watykański i stanowisko papieża Pawła VI.

Niestety, do samego końca dyktatury – pogrzebanej wraz ze swoim twórcą w 1975 roku – Kościół nie zrzekł się swojej uprzywilejowanej pozycji. Obok opozycji wobec reżimu musiało się pojawić pytanie o ocenę własnych decyzji z przeszłości. Przecież u początków frankistowskiej rebelii tkwiło hasło krucjaty. W 1971 roku Zgromadzenie Wspólne biskupów i kapłanów w wydanym przez siebie dokumencie za błąd poparcie, jakiego wcześniej udzieliło generałowi Franco. Padły wówczas bardzo istotne słowa: Z pokorą uznajemy nasz błąd i prosimy o wybaczenie, gdyż w odpowiednim czasie nie umieliśmy być prawdziwymi orędownikami pojednania naszego narodu, podzielonego bratobójczą wojną4.

Na rozdrożu

Hiszpania weszła na drogę demokracji pokojowo, zapominając na jakiś czas o przeszłości. Zmiana ustrojowa wymagała odłożenia na czas nieokreślony wyrównywania rachunków z czasów wojny i dyktatury. Odradzająca się lewica odrzuciła antyklerykalizm, a Kościół poparł zmiany i przyczyniał się do tworzenia atmosfery wzajemnego poszanowania i solidaryzmu.

Po upadku dyktatury religijność Hiszpanów nie załamała się od razu. Erozja tej części społeczeństwa, które jeszcze było katolickie, następowała powoli. Koniec reżimu frankistowskiego musiał być nie tylko szokiem ustrojowym, ale i religijnym. Katolicki sztafaż reżimu nagle przestał obowiązywać. Wydaje się, że sytuacja zmuszała do refleksji nad postawą wobec religii. Ci, którzy nie wierzyli od dawna, a których Franco bezskutecznie próbował nawrócić, wreszcie mogli swobodnie głosić swoje poglądy. Wbrew pozorom, takich ludzi było niemało. Z drugiej strony, najstarsze pokolenie, którego katolicyzm był starszy niż frankizm, prawdopodobnie nie miało trudności z samookreśleniem. Przed wychowanymi w reżimie i uznającymi się za katolików stanęło pytanie o to, czym miał być od tej chwili ich katolicyzm. Czy można pogodzić lewicowe poglądy z wiernością Kościołowi? Jak odnaleźć się w świecie pluralizmu ideologicznego i światopoglądowego? Szybko okazało się, że wypływających z katolicyzmu wartości trzeba bronić. Z czegoś oczywistego i zewnętrznego katolicyzm musiał stać się wewnętrzny i świadomie wyznawany. Było to zadanie coraz trudniejsze.

Taka sytuacja mogła powodować stopniowe odchodzenie od Kościoła. Nie działo się to w sposób spektakularny, ale z biegiem lat zaczęło się to przejawiać zarówno w statystykach, jak i w zwykłej codziennej obserwacji. Co jednak mają z tym wspólnego młodzi Hiszpanie? Przecież to właśnie pokolenie urodzone już w demokratycznej Hiszpanii „zaniża” statystyki wierzących i praktykujących oraz zasila szeregi zdeklarowanych ateistów. Dlaczego młodzi Hiszpanie uciekają od Kościoła?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Sekularyzacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?