Czytelnia

Ciało

Małgorzata Wałejko, Silny potrzebuje słabego, WIĘŹ 2009 nr 7.

W trakcie sympozjum mogliśmy w pełni potwierdzić zasadność tezy o aksjologicznej wrażliwości osób słabszych, słuchając wielu pięknych osób i historii. Sama wychodziłam z Zamku Książąt Pomorskich jakaś czystsza i jakby bardziej świadoma.

Jadwiga Gajlun-Markur, niepełnosprawna malarka, od urodzenia bez obu rąk i nogi, swoim wystąpieniem wywołała lawinę wesołości. Z niesłychanym poczuciem humoru i optymizmem opowiadała o życiowych trudnościach. W biogramie organizatorzy napisali o niej: „Z darów niebios — potrafiąca w każdym położeniu dziękować”. Jednak nie ten dar zwalił mnie z nóg, ale bezpretensjonalna dobroć. Gdy małżonek ją porzucił dla pełnosprawnej kobiety, sama wystąpiła o rozwód, bo choć przeświadczona o trwałości zawartego przed Bogiem związku, zadawała sobie pytanie: „Może z nią on będzie szczęśliwszy niż ze mną?”. Sąd zasądził jej samochód. Oddała mężowi, bo „może jemu się bardziej przyda”. Gdy kochanka go wyrzuciła, bo był chory, pani Jadwiga przygarnęła go. Nic dziwnego, że sama z prostotą wyznaje: „swoją osobą wspieram silnych”. Elżbieta Linartowicz jako młoda matka wskutek nieudanej operacji kręgosłupa stała się kaleką. Ta szczęśliwa kobieta dzieliła się z uczestnikami sympozjum swoim sukcesem rodzinno-biznesowym. Już jako osoba niepełnosprawna urodziła i wychowała dwoje dzieci, założyła niepubliczną Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną, stowarzyszenie na rzecz osób niepełnosprawnych i stała się współautorką audycji radiowej. Opowieść zakończyła swoim życiowym odkryciem, że to puste ręce, radykalne „osłabienie” otworzyło ją na innych: „Puste ręce pomagają w dawaniu siebie”, bowiem nie mając co dać, musimy dać siebie i swój czas.

Małgorzata Chmielewska napisała do uczestników sympozjum:

„Nigdy wśród tzw. silnych nie spotkałam tyle zdolności do dzielenia się przysłowiową «ostatnią koszulą», odwagi i wytrwałości w znoszeniu cierpienia i przeciwności losu, a także zwykłej radości życia. Oni widzą to, czego zabiegani z nosem przy ziemi w poszukiwaniu coraz to nowych gadżetów mających nam zapewnić szczęście, nie zauważamy. Widzą co najważniejsze — wartość bezinteresownego gestu i bezinteresownego czasu”.

Podobnym doświadczeniem dzielił się Zbigniew Nosowski, od ćwierć wieku uczestnik ruchu „Wiara i Światło”. Spotkania z niepełnosprawnymi przyjaciółmi są dla niego czasem przywracania właściwej hierarchii spraw. Na letnich obozach, opowiada redaktor naczelny WIĘZI:

„najważniejsze staje się coś bardzo prostego, dotykalnego — że trzeba komuś pomóc wykąpać się, ogolić i uprać brudne rzeczy, że można wspólnie szaleć w wodzie w jeziorze. Ten czas to najlepsze rekolekcje, to życie w świecie, w którym dobroć, delikatność i współczucie stają przed sukcesem, dominacją i władzą”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Ciało

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?