Czytelnia
Tomasz Wiścicki, Muzyka po(p)ważna?, WIĘŹ 2002 nr 6.
Dramatyczny nieraz rozziew między kulturą wysoką a niską jest faktem. Do jego powstania zapewne przyczyniają się czynniki opisywane przez Dobroczyńskiego — demokracja i kult pracy, a zwłaszcza materialnego sukcesu, zostawiające coraz mniej czasu na bezinteresowny odbiór sztuki. Nie pretendując do wyczerpania tematu, dodałbym jeszcze jeden czynnik: zanik hierarchii. Dawniej, jak sądzę, procent melomanów nie był wyższy niż dziś, jednak dworską muzykę uważano za wyższą, bardziej wyrafinowaną niż piosenki śpiewane w karczmie. Dziś coraz częściej samo wspomnienie, że Mahler jest bardziej wartościowy od „The Rolling Stones” albo od gry Aborygenów na didgeridoo, uznawane jest za niedopuszczalny arystokratyzm i ekskluzywizm. A przecież można słuchać z satysfakcją Boba Dylana czy afrykańskich śpiewaków, zdając sobie zarazem sprawę z tego, że nie są to najwyższe wzloty ducha w historii ludzkości.
Tomasz Wiścicki
poprzednia strona 1 2 3 4