Czytelnia

Ksawery Knotz OFMCap.

Nasza moralność powszednia, Dyskutują: Aniela Dylus, Izabela Jurek, Ksawery Knotz OFMCap, Jarosław Makowski, WIĘŹ 2005 nr 2.

Pan mówi o zamęczaniu ludzi przez Kościół przepisami, ale przecież cały dzisiejszy świat jest pełen wytycznych i rozporządzeń. Prawo jest tak skomplikowane, że nikt nie wie — oprócz prawników — co właściwie wolno czynić, a czego nie wolno. W tym skomplikowanym świecie Kościół — ze swoimi dziesięcioma przykazaniami i paroma uszczegółowieniami — nie jawi mi się wcale jako szczególny bastion jurydycyzmu i zamęczania ludzi przepisami, których nie są w stanie ani ogarnąć, ani pojąć.

J. Makowski: Chrześcijańskie prawo zostało i tak sprowadzone do jednego przykazania: kochaj Boga i bliźniego. Próby szczegółowego regulowania życia są nieporozumieniem. Trzeba raczej zaufać wyborom poszczególnych osób.

A. Dylus: Sądzę, że rozsądni spowiednicy pozostawiają ludziom margines wolności na wybór w jakiejś konfliktowej sprawie. Mogą co najwyżej naświetlić sprawę z innego punktu widzenia, ale ostatecznie wybór należy do osoby, która go podejmuje.

Nie zgadzam się jednak z ojcem Knotzem, który mówi o dużej potrzebie szczegółowych wskazówek. Ogólna tendencja — i w Polsce, i w Europie — jest odwrotna: w kierunku deinstytucjonalizacji, coraz mniej Kościoła, coraz mniej szczegółowych przepisów i coraz więcej autonomii.

K. Knotz: Zgadzam się, że to główna tendencja. Ja jedynie staję tu w obronie prostych ludzi, którzy nie potrzebują wnikliwych komentarzy do rzeczywistości. Tacy ludzie też są w Kościele...

I. Jurek: Z drugiej strony zauważmy, że obecnie żyłą złota dla wydawców są różne poradniki typu: jak żyć, jak robić to czy tamto. Ludzie masowo to kupują i czytają wszystkie te rubryki w kolorowych gazetach. Czyli jednak istnieje taka potrzeba. To karykatura tego, co dawniej z powodzeniem i pożytkiem opisywały żywoty świętych.

— A może są po prostu różni ludzie współcześni? Może ten nieco wyidealizowany człowiek współczesny — wolny, wybierający zawsze dojrzale w swoim sumieniu — po prostu nie istnieje? Istnieją zaś konkretni, realni ludzie, którzy czasem nie potrafią wybierać...?

J. Makowski: Nawet gdyby od was nie wymagano, mówi Papież, wymagajcie sami od siebie. Obniżanie lotów nie jest zadaniem Kościoła, tym bardziej w sytuacji, gdy niemal wszyscy to czynią: telewizja, gazety, wydawcy.. Pisze się poradniki, jak szybko osiągnąć orgazm, ale czy to znaczy, że mamy pisać instrukcję, jak szybko się wyspowiadać?

To prawda, że Kościół stawia poprzeczkę bardzo wysoko, ale całe nauczanie Jezusa jest trudne. Czy jesteśmy mu w stanie sprostać? Oczywiście nie, ale czy to znaczy, że Kościół ma tę poprzeczkę obniżać? Także nie! Natomiast ważniejsze jest, jaką Kościół przyjmie postawę wobec tych, którzy grzeszą. Czy uzna ich za czarne owce i odrzuci, jak choćby kobietę, która usunęła dziecko? Albo księdza, który odszedł z kapłaństwa? Czy nazwie ją morderczynią, a jego zdrajcą? Czy też, kiedy ona i on zwrócą się o pomoc, Kościół ich przygarnie i pomoże stanąć na własnych nogach?

K. Knotz: Pyta Pan, jaką Kościół przyjmie postawę wobec tych, którzy grzeszą? Ale przecież grzeszą wszyscy! Większość ludzi jakoś próbuje żyć moralnie czy po Bożemu, ale prawie zawsze im nie wychodzi, więc gdy to dostrzegają — zalegają konfesjonały. Jest jednak jeszcze druga grupa — moim zdaniem, o niej warto więcej myśleć. To ci, którzy żyją mniej więcej tak samo, ale nie mają potrzeby krytycznej refleksji nad tym, jak żyją.

Wiemy, że grzeszymy?

— Tu pojawia się zasadnicze pytanie. Nie jest problemem ten, kto ma świadomość własnej grzeszności, kto upada i jest w stanie nazwać swój grzech i się z niego podnosi. Co z tymi, którzy nie chcą przyznawać się do winy, nazywać po imieniu własnych grzechów? Skąd się bierze ich postawa?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 następna strona

Ksawery Knotz OFMCap.

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?