Czytelnia

Ksawery Knotz OFMCap.

Nasza moralność powszednia, Dyskutują: Aniela Dylus, Izabela Jurek, Ksawery Knotz OFMCap, Jarosław Makowski, WIĘŹ 2005 nr 2.

I. Jurek: Moim zdaniem, to wynika z przekonania, że inaczej się nie da żyć. Człowiek wie czy czuje, że coś jest złe, ale mimo wszystko to robi. Na przykład: oczywiście, że obowiązuje szóste przykazanie, ale ja się zakochałem i trudno; to jest silniejsze ode mnie, zostawiam żonę z dziećmi — znalazłem przecież miłość mojego życia. Albo nauczycielka, która przed maturą zakupiła i rozdała wszystkim uczniom takie same długopisy, żeby później łatwiej jej było korygować ich błędy. Słyszałam tę historię z pochwalnym komentarzem: „To jest dopiero prawdziwa nauczycielka!” Nieuczciwość stałą się cnotą. To jakaś porażająca nieświadomość

— Czy to jest nieświadomość, czy też kompletnie inna interpretacja uczciwości?

A. Dylus: To jest zagłuszanie sumienia. Ono następuje stopniowo. Kiedyś nazwałam to moralnością krańcową, zbliżaniem się niepostrzeżenie do pewnego krańca. W końcu może zaniknąć świadomość tego, że coś jest złe. Przykład ściągania w szkołach jest tu znakomity, bo przybrał obecnie straszliwe rozmiary na uczelniach — łącznie z pisaniem prac magisterskich na zamówienie czy kupowaniem dyplomu. Wielu ludzi nie widzi w tym żadnego problemu ani zła. To jest najgorsze!

J. Makowski: Ale tak właściwie było od początku, tyle że w innych sprawach. Spójrzmy na uczniów Jezusa, którzy mając Zbawiciela obok siebie, kłócą się o to, który ma być z nich pierwszy. Zobaczmy Pawła, który pisze list napominający Koryntian, gdyż słyszał o ich grzechach i rozpuście, „jaka się nie zdarza nawet wśród pogan” (1Kor 5,1). W naszej sytuacji nie ma pod tym względem nic nowego. Człowiek jest ustrugany z bardzo dziwnego drewna — bardzo pokrzywionego.

W Polsce istnieje silny podział sfer życia na sakralną i świecką. Idziemy w niedzielę do kościoła, bo taka jest tradycja, ale to nam nie przeszkadza wstać rano w poniedziałek i zacząć kombinować z podatkami. To są przecież dwa odrębne światy: ściśle określony czas dla Pana Boga to moment sakralny w naszym życiu, a potem przechodzimy do tzw. szarej rzeczywistości, gdzie obowiązuje przekonanie, że „trzeba sobie dawać jakoś radę”. Tym samym zachowania moralne, jak i zwykłą przyzwoitość, podpowiadającą uczciwość, zawiesza się na kołku.

K. Knotz: Wydaje mi się, że jednak znacznie częstszy jest inny mechanizm — samousprawiedliwianie się czy przekonywanie samego siebie, że jestem w miarę OK. Chcemy jednak we własnych oczach wyglądać na ludzi przyzwoitych. A co przez tę przyzwoitość rozumiemy — to już indywidualna sprawa.

A. Dylus: Warto zwrócić uwagę, że według badań socjologicznych, ludzie bardziej religijni częściej stosują się do moralnych zasad wiary. Ci, którzy najczęściej praktykują, mają mniejsze kłopoty z przestrzeganiem norm moralnych Kościoła

I. Jurek: Niedawno ogólnopolskie badania wykazały wyraźną zależność: im wyższy poziom praktyk religijnych, tym niższy poziom przestępczości i w ogóle patologii społecznych. Bardzo wyraźne jest to na Podkarpaciu

Kościół jako skarbnica sensu

— Ciekawi jesteśmy, czy w swoich środowiskach, miejscach pracy, są państwo w stanie odróżnić katolików, czy szerzej: ludzi wierzących. Czy są oni bardziej moralni, bardziej uczciwi?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 następna strona

Ksawery Knotz OFMCap.

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?