Czytelnia

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś, Nie zatrzaskujmy drzwi, WIĘŹ 2006 nr 3.

Zdaniem mojego polemisty postulat, by homoseksualizm uznać za „równoprawną formę życia”, zagraża paradygmatowi europejskiej kultury (chrześcijańskiej), mianowicie jej centralnej instytucji, jaką jest oparta na monogamicznym związku mężczyzny i kobiety rodzina. W ten fundament [prawdę o komplementarności płci] – pisze on – godzi liberalna obyczajowo wizja, w której równoprawne są wszelkie relacje między dorosłymi, mogącymi o sobie decydować ludźmi. Z jednej strony, twierdzi Wiścicki, mamy w tym sporze przede wszystkim Kościół katolicki, broniący obiektywnej prawdy o człowieku, z drugiej – środowiska obyczajowo liberalne. Kulturowy konflikt, będący jakoby zasadniczym kontekstem toczącej się dyskusji na temat homoseksualizmu, miałby więc w istocie polegać na sporze między „tradycyjną moralnością” a „liberalną obyczajowo” koncepcją społeczeństwa, w której o wszystkim decyduje niepowiązana z obiektywną prawdą o człowieku wolność jednostki.

Zgadzam się, że taki „konflikt kulturowy” istnieje. Mam jednak wrażenie, że publicystyczne opisywanie go łatwo może przerodzić się w spór ideologiczny, a nawet polityczny. Niektórzy czytelnicy mogliby sądzić, że wystarczy opowiedzieć się po słusznej stronie – na przykład poprzez wsparcie swoim głosem wyborczym partii broniącej „tradycyjnej moralności” – aby zażegnać niebezpieczeństwo i obronić zagrożony „paradygmat kultury”. Sprawa wydaje mi się bardziej złożona. Sądzę, że procesu przemian kulturowych w Europie nie uda się powstrzymać metodami „politycznymi”, poprzez zwalczanie ideologicznego przeciwnika. Mnie osobiście trudno byłoby na przykład opowiedzieć się jednoznacznie po jakiejś stronie tego sporu, tak jak go nakreślił Tomasz Wiścicki. Muszę przyznać, że bliższa mi jest – i to właśnie w imię obrony paradygmatu kultury europejskiej, zakorzenionej w trzech źródłach: chrześcijaństwie, filozofii greckiej i prawie rzymskim – raczej obrona wolności człowieka w przestrzeni publicznej niż obrona metodami politycznymi „tradycyjnej moralności” jako takiej.

Jest dla mnie rzeczą bezdyskusyjną, że społeczeństwa starej, chrześcijańskiej Europy, w tym społeczeństwo polskie, podlegają procesom głębokich i niepokojących przemian. Ich przejawem jest między innymi wyraźny kryzys instytucji małżeństwa (wzrasta nieustannie liczba rozwodów, coraz więcej młodych par żyje bez ślubu), a także spadek dzietności, zagrażający stopniowym wymieraniem narodów europejskich i nieuniknionym z powodów ekonomicznych zalewem naszego kontynentu przez przedstawicieli innych ras, kultur i religii. Niewątpliwie mamy do czynienia, w Europie i w coraz większym stopniu także w Polsce, z kryzysem rodziny. Jaki to ma jednak związek z homoseksualizmem? W moim przekonaniu ewentualnie jedynie taki, że ułomne, dysfunkcjonalne rodziny, bez ojców, albo z problemem alkoholowym, albo z niedojrzałymi, zaburzonymi relacjami uczuciowymi małżonków, utrudniają naturalną identyfikację dziecka z rodzicem tej samej płci i przez to mogą sprzyjać pojawianiu się u takiego dziecka w okresie dorastania skłonności homoseksualnych. Na pewno jednak nie jest tak, że publiczne mówienie o zjawisku homoseksualizmu zagraża rodzinie! Orientacja homoseksualna (głęboko zakorzenione skłonności) – niezależnie od poglądu na jej etiologię – nie jest przecież przedmiotem dobrowolnego wyboru i nie można się nią „zarazić”!

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?