Czytelnia

Psychologia a duchowość

Joanna Petry Mroczkowska

Joanna Petry Mroczkowska, Nienasycenie?, WIĘŹ 2001 nr 3.

Dawniej jednak po okresie wzmożonej konsumpcji w karnawale, a szczególnie w dniach zapustów, następował ascetyczny czas postu. Teraz zapanował nastrój wiecznego konsumpcyjnego karnawału. Za sprzedażą rzeczy przyszedł handel dobrami niematerialnymi – pośrednia sprzedaż szczęścia, satysfakcji, spokoju. Jak na ironię – haniebne skądinąd kupcze­nie odpustami (na życie przyszłe) zamieniło się w kupczenie „łaskami” na zaraz. Analogia ta uderza zwłaszcza w kontekście głównych języków Euro­py Zachodniej, gdzie nasz „odpust” oznacza przede wszystkim pobłażanie, folgowanie, uleganie słabościom, zachciankom. Dawniej istniały świętości, których wartość po części wyrażała się właśnie tym, że nie były na sprzedaż – Ziemia Matka, święte miejsce kultu, zaczarowany las, miejsce spoczyn­ku. Dziś nie ma ziemi, która za jakąś cenę nie byłaby na sprzedaż. Ludzkie ciało też stało się obiektem transakcji handlowych – można kupić krew, spermę, organy, dyskutowany jest handel genami.

Kupowanie – przyjemność czy choroba?

Jak pisze Jean Baudrillard, amerykański purytanin pojmował siebie jako przedsiębiorstwo mające prosperować na większą chwałę Bożą. Cechy osobiste, charakter, nad którym przez cale życie pracował, były dla niego kapitałem do właściwego zainwestowania, zarządzania bez spekulacji ani marnotrawstwa. Odwrotnie, acz w podobny sposób, człowiek superkonsu­ment, uważa osiągnięcie własnego zadowolenia za swój obowiązek, widzi siebie jako przedsiębiorstwo nastawione na uzyskanie zadowolenia i przyjemności.

W postmodernistycznym świecie specjalnego znaczenia nabiera samo kupowanie, chodzenie po sklepach. Na liście czynności przynoszących ulgę zestresowanym jedynie dwie rzeczy stoją wyżej niż robienie zakupów – oglądanie telewizji i rozmowy przez telefon. Zakupy uchodzą za rozrywkę. Dwie na pięć kobiet woli chodzić po sklepach niż pójść do kina czy się zdrzemnąć.

Margaret Betz w książce „Making Life Choices” (Dokonując wyborów życiowych) (1992) cytuje wypowiedź kongresmena na uroczystości inaugu­racji jakiejś „obudowanej klimatyzowanej strefy zakupów”, czyli mallu. Ze­braliśmy się tu nie tylko po to, aby dokonać otwarcia nowego mallu, ale żeby ciałem i duszą oddać się we władanie ducha konsumpcjonizmu oraz dążyć do tego, by jeszcze silniej umocniła się w nas więź z procesem naby­wania towaru. Nie dziwi więc porównanie funkcji mallu do tej, jaką w śred­niowieczu pełniła świątynia, poza ściśle kultową odgrywająca także rolę oświatową i towarzysko-rekreacyjną, w skrajnych przypadkach dając też fizyczne schronienie. Obserwuje się również analogię między mallem i tele­wizją, oba bowiem są doświadczeniem wzrokowym.

Mall jest rzeczywiście amerykańskim fenomenem urbanistyczno-socjo­logicznym, który swoje apogeum osiągnął w latach osiemdziesiątych. O ile w 1960 było w USA 3 tysiące malli, w 1980 już 20 tysięcy, dziś dwa razy tyle. Powierzchnia użytkowa największego mallu w USA pod Minneapolis­-St. Paul wynosi ponad 390 km kw. (39 tysięcy ha). Obejmuje on 520 sklepów, ponadto park rozrywki, Legoland i Swiat Podwodny, minigolf, gabinety lekarskie, sportowe, komisariat policji, klub nocny, kilkanaście sal kino­wych i kilkadziesiąt restauracji, a także „świetlice” (family rooms), gdzie można podgrzać coś w kuchenkach mikrofalowych i pooglądać telewizję. Rocznie odwiedza ten kompleks ponad 40 milionów ludzi. Jak pisze David Brancaccio w książce „Souandering Aimlessly. My Adventures in the Ame­rican Marketplace” (Bezcelowe marnotrawstwo. Moje przygody na amery­kańskim rynku) (2000), ten rekordowy mall jest dla Amerykanów tak samo bliskim sercu symbolem, w tym wypadku – konsumpcji, jak słynna nowo­jorska statua gloryfikująca wolność.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Psychologia a duchowość

Joanna Petry Mroczkowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?