Czytelnia
Elżbieta Adamiak
O co chodzi w teologii feministycznej?
Teologia chrześcijańska nigdy nie była domeną kobiet. Ich refleksji nad wiarą nadawano inne określenia – pobożność, w najlepszym razie mistyka. Dopiero w XX wieku Kościół poświęcił więcej uwagi, kręgowi zagadnień dotyczących kobiet lub przez nie podnoszonych. Światowa Rada Kościołów podejmuje tę tematykę od pierwszego Zgromadzenia Ogólnego w Amsterdamie w 1948 roku.1 Pojawienie się problematyki kobiecej w nauczaniu Kościoła katolickiego nie bez powodu zbiega się w czasie z otwarciem ekumenicznym. Bez ruchu ekumenicznego niemożliwe byłyby postępy w tej dziedzinie w Kościele katolickim, zapoczątkowane w latach sześćdziesiątych. Papież Jan XXIII wśród znaków czasu dla Kościoła wymienił między innymi tzw. kwestię kobiecą (w encyklice „Pacem in terris” wydanej w 1963 roku); Sobór Watykański II zajął się pozycją kobiet głównie w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym; w związku z reformą soborową dopuszczono kobiety do studiowania, a także do nauczania teologii (teoretycznie); wydano dokumenty Urzędu Nauczycielskiego Kościoła poświęcone w sposób szczególny kobietom.2 Istnieją także ekumeniczne organizacje kobiet – od 1980 roku Ekumeniczne Forum Kobiet Chrześcijańskich, a od 1985 Europejskie Towarzystwo Kobiet dla Badań Teologicznych.
Rozwija się zatem refleksja kobiet, które nie poprzestają na uczeniu się szkolnej teologii, lecz tworzą własną w trosce o to, aby oficjalny głos Matki-Kościoła, nie brzmiał wyłącznie męskim tonem. Dotychczasowa myśl teologiczna, jakkolwiek jest ona różnorodna i zróżnicowana, ma jedną wspólną cechę – jest dziełem mężczyzn. Może to wydawać się banalne, ale jeśli weźmiemy pod uwagę hermeneutyczny klucz rozumienia tekstów, stwierdzimy jak niepełna i jednostronna jest przez to ta refleksja wykluczająca połowę ludzkości. Oczywiście płeć nie jest jedynym czynnikiem określającym człowieka. Dlatego także myśl teologiczna kobiet charakteryzuje się bogactwem ujęć. Jednym z możliwych jest ujęcie feministyczne, a także ono mieści w sobie wielką różnorodność.
Choć dla wielu samo wyrażenie „teologia feministyczna” jest rażące i nasuwa myśl o wewnętrznej sprzeczności (cóż wspólnego miałaby mieć teologia z feminizmem?), jej przedstawicielki widzą w niej szansę na odnowienie Kościoła. Twierdzą one, że istotne przesłanie feminizmu jako krytyki istniejącej jednostronnie męskiej (androcentrycznej, tzn. skoncentrowanej na mężczyźnie) kultury i społeczeństwa wywodzi się z korzeni chrześcijańskich i ze względu na zaniedbania Kościoła przychodzi do niego niejako z zewnątrz jako Dobra Nowina, którą on sam powinien głosić. Także Kościół nie jest wolny od grzechów w tej dziedzinie. On też potrzebuje oczyszczenia z grzechu seksizmu.