Czytelnia

Jarema Piekutowski

Jarema Piekutowski, Przeciw tyranii normalności, WIĘŹ 2012 nr 11-12.

Wspólnotą prostych doświadczeń Jeana Vaniera i Julii Kristevej jest osobiste zetknięcie z tym, co Vanier nazywa „kruchością”, a Kristeva „słabością” lub „brakiem”. To codzienny kontakt z człowiekiem niepełnosprawnym. Formy kontaktu bardziej wzniosłe, takie jak dotyk dłoni, rozmowa czy uśmiech, ale także te trudniejsze: pomoc w posiłkach, w czynnościach higienicznych, a nawet fizyczne zmagania z aktami agresji lub nieprzeniknionym smutkiem. On od niemal 50 lat towarzyszy osobom z upośledzeniem umysłowym we wspólnotach Arki, ona zmaga się z cierpieniami jako matka niepełnosprawnego Davida. Ten punkt wspólny wystarcza, by różnice polityczne i religijne stały się mniej istotne i by rozpoczęła się rozmowa.

Drugim wspólnym punktem autorów listów jest bez wątpienia niechęć do systemu, o którym pisałem na początku — do nieludzkiej machiny wprzęgającej ludzi w oszalałą pogoń za sukcesem. Lata przebywania z ludźmi kruchymi, których słabość jest widoczna tak samo, jak widoczne jest ich człowieczeństwo, muszą odkrywać bezduszność tego systemu i jego odczłowieczające mechanizmy. W świecie sukcesu osoby, które istotnie różnią się od pozostałych, osoby, które nie mogą aktywnie uczestniczyć w wyścigu, siłą rzeczy usuwane są na margines, do „czarnej strefy”, jak to określa Kristeva. Wbrew pozorom opis świata owładniętego żądzą sukcesu nie odnosi się jedynie do życia w bezlitosnych korporacjach. Często podobne podejście można obserwować w samym Kościele. Jakże powszechna jest w nim duchowość oparta na własnych osiągnięciach, której pierwszym celem jest nie miłość, ale praca nad sobą w celu wyeliminowania własnych wad! W tej bezwzględnej wizji mamy do czynienia z niedościgłymi wzorami cnót w postaci świętych i Chrystusa, a nasz trud ma uczynić nas nieco bliższymi tym wzorom. Vanier radykalnie wypowiada się przeciwko tej duchowości: „odkrywam Jezusa nie jako człowieka odważnego, silnego, walczącego twardziela — performera, ale jako człowieka wrażliwego, nawet słabego i pełnego lęku. Straszliwie ludzkiego i cudownie boskiego”.

Musiało się jednak zdarzyć coś jeszcze. Kristeva swój pierwszy listy wysłała do Vaniera po pobycie w pierwszej wspólnocie „Arki” we francuskiej miejscowości Trosly-Breuil. Pobyt ten gruntownie nią wstrząsnął: „Byłam, jestem i będę w Pańskiej Arce. Skrajna słabość oraz ograniczenia narzucone życiu, przemienione we wspólnotę. Co to jest takiego?”. Kristeva doznała „tego, co inne”, czegoś, co wykraczało poza jej dotychczasowe doświadczenia — i zaczęła zadawać pytania. Jej pierwszy list do Vaniera jest próbą nazwania nowego przeżycia na różne sposoby: bliskością, człowieczeństwem, przymierzem. Kristeva próbuje oswoić duchowe doświadczenie, wobec którego nie jest w pełni ufna. Zaczyna odważnie: „Wiem, jak ja bym sobie radziła: z pomocą psychoanalizy i z zaangażowaniem etyki, tak jak to robią ci, którzy «zerwali nić tradycji» i nie opierają się na transcendencji!”. Jednak kilka zdań dalej przyznaje, że przy użyciu swoich środków, w aktualnym kontekście nie byłaby prawdopodobnie w stanie stworzyć więzi tak pełnych wzajemnego szacunku i przyjaźni. A zatem poza wstępnymi warunkami dialogu do jego rozpoczęcia potrzebna jest także pewna iskra zapalna w postaci głębokiego przeżycia, przemieniającego wewnętrznie. Ono sprawia, że mam ochotę nie tylko mówić, ale także zadawać pytania.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Jarema Piekutowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?