Czytelnia

ks. Andrzej Draguła

ks. Andrzej Draguła, Słuchanie wędrowca. Kaznodziejstwo w czasach postmoderny, WIĘŹ 2002 nr 6.

Tradycyjne kaznodziejstwo, przekonując do wiary, odwoływało się do perspektywy ostatecznej nagrody i kary, żądając jednocześnie bezwzględnego posłuszeństwa temu, co Bóg objawił, a co Kościół do wierzenia podaje. Wprawdzie wizja Soboru Watykańskiego II odeszła od religijnej pedagogii kija i marchewki, nie wyzwoliła się jednak w pełni z intelektualistycznej wizji wiary. Celem podstawowej formy kaznodziejskiej, czyli homilii, na nowo zresztą dowartościowanej przez Sobór, miało być wyjaśnianie tajemnic wiary i zasad życia chrześcijańskiego. Ma się to, co prawda, dokonywać na podstawie tekstów świętych, czyli Bożego słowa, ale w praktyce często sprowadzane jest ono do roli skarbca argumentów. I choć posoborowy Kościół zaleca, by głoszenie słowa Bożego dokonywało się z uwzględnieniem obchodzonego misterium i szczególnych potrzeb słuchaczy, w istocie bardzo często pozostaje ono dość abstrakcyjnym wykładem czy też pozbawionym egzystencjalnego kontekstu wyjaśnieniem. Celem staje się przekonanie słuchacza – za pomocą dowodu logicznego – do podjęcia określonych działań i zmiany postaw. Doskonale opisują je czasowniki, które układają się w logiczną sekwencję: nauczyć, wyjaśnić, nauczyć się, zapamiętać, zrozumieć, działać.

Zdaje się jednak, że taki sposób głoszenia (czy ogólniej – komunikowania), przydatny do formułowania dogmatów, doktryn, reguł czy zasad, nie jest zdolny, by – powiedzielibyśmy – namacalnie objawiać Boga. Przedmiotem bowiem komunikacji nie jest tutaj tajemnica, nie jest samo misterium Chrystusa, ale jego wyjaśnienie, a więc – w gruncie rzeczy – pewna ilość informacji z dziedziny religii. A przecież katolicyzm nie jest tylko wiedzą. Wiara katolicka opiera się nie tyle na dogmatach, ile na historycznym doświadczeniu osoby Jezusa z Nazaretu. Chrześcijaństwo nie jest ani jedynie doktryną, ani systemem etycznym, lecz przede wszystkim nową egzystencją. Jak pisze Ubaldo Terrinoni, Jezus jest nauczycielem, który proponuje samego siebie, uczeń zaś podąża za nim. W szkole Jezusa nie proponuje się doktryny, lecz raczej model życia i postępowania, duchowy szlak dla wędrówki człowieka8. Istotą chrześcijańskiego orędzia jest miłość. Czy głoszone w kaznodziejstwie prawdy, często sformułowane nazbyt abstrakcyjnie i normatywnie, zdolne są pobudzić do nowej egzystencji? Czy zdolne są do „zarażenia” miłością?

Celem kaznodziejstwa, które twórczo wykorzystuje postmodernistyczne intuicje, przestaje być intelektualne wyjaśnienie, umotywowanie i udowodnienie prawdy, a staje się nim ujęcie i przekonanie odbiorcy. Kazanie nie może być tylko wyjaśnieniem, czy nawet wyjaśnieniem aktualizującym. Ma być czynieniem Ewangelii żywą, a Chrystusa wciąż obecnym. Skonfrontowanie człowieka z Dobrą Nowiną ma doprowadzić nie tyle do jej objaśnienia, co do doświadczenia jej wartości, do przeżycia działającego tu i teraz Boga. Przekaz będzie więc odwoływać nie tyle do sfery intelektualnej, ile do całego człowieka, doceniając przede wszystkim jego sferę emocjonalną. Nie chodzi tutaj o rozumową argumentację, lecz o wzbudzenie określonego nastawienia. Tak rozumiany przekaz kaznodziejski dociera więc do osoby bardziej drogą emocji aniżeli rozumu, a serce osiąga pierwszeństwo przed rozumem! Pierwszym i bezpośrednim skutkiem przepowiadania ma być pobudzenie emocjonalne, a może i zmysłowe. Kaznodziejstwu potrzebny jest więc język, który byłby językiem konkretnym, żywym, odmieniającym nie tylko umysł, ale i serce.

Wspólnie z błądzącymi

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

ks. Andrzej Draguła

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?