Czytelnia

Benedykt XVI

ks. Henryk Seweryniak

ks. Henryk Seweryniak, Nieświęta świętość Kościoła. Teologia Josepha Ratzingera, WIĘŹ 2005 nr 7.

Jeśli chodzi o prymat, Ratzinger twierdzi, że brak tego pojęcia do IV w. nie oznacza, iż ówczesny episkopat był jakąś amorficzną masą przywódców wspólnot mających tę samą rangę. Rozwój ponadlokalnych struktur kościelnych rozpoczyna się już od kolekty Pawłowej na rzecz Jerozolimy, idzie poprzez synody i przekształcanie się stolic biskupich w patriarchaty, aż po uznanie „prymatu prymatów” Rzymu i odniesienie tekstów Piotrowych do biskupa Wiecznego Miasta.

Czy papiestwo nie poszło zbyt daleko w stronę jurysdykcji, władzy zwierzchniej nad Kościołem powszechnym? Ratzinger jest świadom, że prawo kanoniczne, przepisy liturgiczne czy, przykładowo, ustanawianie biskupów nie są nieodwołalnie związane z prymatem. Nie zachęca jednak – wobec nierzadkich głosów płynących z innych Kościołów i Wspólnot o potrzebie jakiegoś osobowego centrum chrześcijaństwa – do postawy defetystycznej, jeśli chodzi o uprawnienia jurysdykcyjne papieża. Wydobywa natomiast martyrologiczny wymiar prymatu – jest on głosem sprzeciwu, a także jedynym wyrazistym elementem opozycji wobec „prymatu” władzy świeckiej w cywilizacji globalnej.

Z pojęciami prymatu i episkopatu Kościół katolicki łączy pojęcia „katedry Piotrowej” i Magisterium Ecclesiae – to kolegium biskupów z papieżem na czele przekazuje obowiązującą naukę w sprawach wiary i moralności. W latach posoborowych wśród teologów zachodnich wywiązała się ostra dyskusja nad relacją między Urzędem Nauczycielskim i teologią. O ile Ratzinger w okresie przedsoborowym obawiał się skostnienia teologii, o tyle w latach posoborowych, kiedy tak modny stał się wręcz krytyczny dystans wobec Urzędu Nauczycielskiego, troszczył się głównie o to, aby nie utraciła ona swojej tożsamości. Kościół bez [naukowej] teologii – pisał w książce „Wesen und Auftrag der Teologie” – ubożeje i ślepnie; teologia bez Kościoła natomiast rozpływa się w dowolności.

Jak natomiast widzi funkcje Urzędu Nauczycielskiego? Pisze (pewnie z uśmiechem), że Magisterium Kościoła ma „demokratyczny charakter” – broni wiary, w której nie czyni się różnicy między uczonymi i prostymi. Jego prawa są analogiczne do praw firmy zastrzegającej sobie znak firmowy, w tym przypadku „znak firmowy” Kościoła. Broni substancji wiary przed coraz cięższym „walcem” opinii publicznej, przed przecenianiem znaczenia ortopraksji, tj. kryterium czynu, działania ewangelicznego jako najbardziej wartościowego argumentu za wiarą. Podkreśla, że jeśli ortopraksja, „właściwe działanie”, zajmie miejsce „ortodoksji”, „właściwego wierzenia”, wówczas Kościół przerodzi się w instytucję charytatywną, fundację lub partię polityczną. W ostatnim okresie kładzie nacisk na to, że teolog ma obowiązek liczyć się z nauką i wskazaniami Urzędu Nauczycielskiego także wtedy, gdy nie posiadają one klauzuli nieomylności.

Liturgia – służba Boża

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Benedykt XVI

ks. Henryk Seweryniak

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?