Czytelnia

Liturgia

Krzysztof Jankowiak, Tęsknota za liturgią naprawdę odnowioną, WIĘŹ 2003 nr 2.

Akurat nabożeństwa Triduum szczególnie wymagają komentarzy – są to przecież celebracje odprawiane raz w roku, jedyne w swoim rodzaju. Wyważony, oszczędny w słowach komentarz zwraca uwagę na najważniejsze chwile nabożeństwa, pomaga w jego przeżywaniu.

Przestawianie księdza

Podobne podejście pojawia się w rozmowie o ustawieniu kapłana. O. Tomasz Kwiecień wolałby widzieć liturgię odprawianą „w sposób zorientowany”. Tylko, że tutaj jest tak samo – założenia odnowy liturgicznej odnośnie do usytuowania kapłana przewodniczącego zostały zrealizowane w bardzo nielicznych miejscach. Tu nie chodzi tylko o to, z której strony ołtarza stanie ksiądz. Powinno w świątyni istnieć wyraźnie wyodrębnione miejsce przewodniczenia, najlepiej na środku. Tymczasem takie ustawienie kościoła jest w Polsce zupełną rzadkością. Oczywiście – nie wszędzie można było je zrealizować, w wielu miejscach istniały przedsoborowe nastawy ołtarzy z umieszczonym centralnie tabernakulum. Problem w tym, że wymagań soborowych nie spełniono również tam, gdzie było to możliwe (np. w kościele dominikanów w Poznaniu – przepraszam za argumentum ad hominem wobec przeora-dyskutanta). Co więcej, w prawidłowy sposób nie umieszczano miejsca przewodniczenia również w kościołach nowo budowanych. Nie mówiąc już o tym, że są kościoły, w których wyraźnie wyodrębnionego miejsca przewodniczenia nie ma w ogóle (ksiądz siada na jednym z krzeseł), są też kościoły (całe regiony naszego kraju!), gdzie krzesło dla przewodniczącego nadal ustawione jest bokiem.

Można by też zapytać o samo ustawienie ołtarza posoborowego. W jakże wielu kościołach został on umieszczony bardzo blisko tylnej ściany prezbiterium, a daleko od uczestników Eucharystii. Nie zawsze, rzecz jasna, w starych kościołach było tu duże pole manewru. Zbyt często jednak ołtarz został umieszczony tak daleko i tak wysoko, że z punktu widzenia uczestnika Eucharystii różnica sprowadza się do tego, z której strony ksiądz przy ołtarzu stoi.

Liturgia przemawia przez znaki. Nie odwrócenie księdza było istotą reformy, lecz ukazanie tego, iż liturgia to, zgodnie ze swą nazwą, “dzieło wspólne” wszystkich jej uczestników – choć pełniących różne role. Kościół bardzo troszczy się o to, aby chrześcijanie w tym misterium wiary nie uczestniczyli jak obcy lub milczący widzowie, lecz aby przez obrzędy i modlitwy misterium to dobrze rozumieli, w świętej czynności brali udział świadomie, pobożnie i czynnie – naucza Sobór w Konstytucji o Liturgii (n. 48). Nie sposób się dziwić, że znak odprawiania Mszy „przodem do ludu” jest niezrozumiały, jeśli prawie nigdzie nie został do końca zrealizowany, jeśli nie mogliśmy w pełni doświadczyć, jaka jest wymowa wspólnoty zgromadzonej wokół ołtarza. Problem jednak nie leży w reformie liturgii, tylko w tym, co z nią zrobiono.

Nie deprecjonować tego, co nowe

Nie rozumiem również westchnień za kanonem rzymskim. Przecież praktyka dziś jest często dokładnie taka jak przed soborem – odmawia się jedną modlitwę eucharystyczną (drugą). Bardzo starą i czcigodną. W czym jest ona gorsza od kanonu rzymskiego? Jej autorem jest św. Hipolit Rzymski, męczennik z III wieku. Tymczasem pierwsza wzmianka o kanonie rzymskim pochodzi z IV wieku, ostatecznie ukształtował się on w wieku IX.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Liturgia

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?