Czytelnia

Liturgia

Marcin Bornus-Szczyciński, Tradycja ciągła, tradycja rekonstruowana, WIĘŹ 2006 nr 1.

Długo sądziłem, że po stronie wschodniej i zachodniej te zmiany przebiegały mniej więcej symetrycznie. Dziś wiemy, że zachowanie tradycji na wschodzie było nieporównanie lepsze. Zachód bowiem miał i ma inklinację do poprawiania, do majsterkowania przy tradycji i tak majsterkuje do dziś…

Podróże nauczyły mnie zatem jednego, i mówię to jako zdecydowany miłośnik łaciny w liturgii. Otóż łacina, i w ogóle język, nie jest zasadniczym nośnikiem tradycji. Gdybyśmy przyjęli na serio dzieło świętych Cyryla i Metodego, wiedzielibyśmy to już 1000 lat wcześniej. Z jednej strony Cyryla i Metodego czcimy jako patronów Europy, ale z drugiej strony przyglądamy się ich dziełu z pewnym przymrużeniem oka i nie wierzymy w to, co im się wtedy udało, czyli przetłumaczenie liturgii dla wszystkich, w każdym kraju gdzie się pojawiali, z greckiego na język miejscowy. Tłumaczyli tekst, zachowując zasadniczo grecką muzykę. Zasadniczo, bo jest jeszcze kwestia inkulturacji, do której za chwilę wrócę.

Okazuje się tu zatem, że to muzyka jest nośnikiem tradycji i to bardzo ważnym nośnikiem. Sam zrozumiałem to bardzo późno. Zawsze mi się wydawało, że jedynie czyste szaleństwo pchało protopopa Awwakuma do powstania, broniącego tradycyjnej grecko-ruskiej muzyki jednogłosowej przed moskiewską reformą wprowadzającą w XVII stuleciu zachodnioeuropejską wielogłosowość. Jak można było dla takiej bagateli jak muzyka poświęcić życie setek tysięcy ludzi – myślałem. Dzisiaj już rozumiem to znacznie lepiej, bo muzyka liturgiczna nie jest dla mnie bagatelą. Dziś widzę, że była to najbardziej radykalna reforma liturgiczna, jaka kiedykolwiek w historii chrześcijaństwa została dokonana, choć jej cele do dziś łatwiej wyjaśnić politycznie niż liturgicznie.

Inkulturacja kultur i subkultur

Inkulturacja to jedno z podstawowych zjawisk, towarzyszących wkraczaniu chrześcijaństwa w zastane kultury. Polega ono, mówiąc w wielkim skrócie, na ochrzczeniu form pogańskiego kultu. Gdy nastąpiło zderzenie starożytnej kultury Egiptu z kulturą grecką, którą przywiózł ze sobą apostoł Egiptu św. Marek, to ostatecznie do dziś ok. 30% tamtejszej muzyki liturgicznej jest wyraźnie pochodzenia greckiego, nawet z zachowanym greckim tekstem, a 70% to muzyka koptyjska, czyli starożytna, jeszcze faraońska, z bardzo wyraźnymi śladami pogaństwa. Nawet więcej, przechowano nie tylko śpiew, ale i w znacznym stopniu faraoński rytuał. Trzeba jednak pamiętać, że w Egipcie już około 1800 lat przed Chrystusem praktykowany był monoteizm (z przerwami i oporami, ale jednak). Wszystkie ważne dla chrześcijaństwa pojęcia już w religii egipskiej od dawna występowały. Chrześcijaństwo wybuchło w Egipcie w takim momencie, że można było zachować świątynie, ryt i kapłanów. Do dzisiaj w wielkopiątkowym responsorium można usłyszeć trzykrotny ryk wołu prowadzonego na rzeź ofiarną mimo, że od 2000 lat krwawe ofiary nie są już sprawowane. To sygnał ciągłości tradycji przez wieki.

Rosjanie jak mantrę powtarzają, że taka silna inkulturacyjna synteza dokonała się w czasie chrystianizacji Rusi. Brak jest jednak na to bezpośrednich dowodów, a w tle debaty przezierają mocarstwowe kompleksy moskiewskiej rywalizacji z Konstantynopolem o przewodzenie światu prawosławnemu. W dzisiejszej cerkiewnej muzyce wielogłosowej śladów inkulturacji nie widać z oczywistych powodów, bo to praktycznie muzyka zachodnia. Natomiast zachowane sprzed reformy jednogłosowe śpiewy staroobrzędowców nie noszą jakichś szczególnych cech tradycyjnej monodii rosyjskiej. Odwrotnie – to rosyjskie archaiczne pieśni ludowe nawiązują najlepiej swoją zaawansowaną jednogłosową formą do wyrafinowanych śpiewów greckich. Wygląda więc na to, że w momencie chrystianizacji Rusi kultura grecka zdominowała ruską kulturę sakralną, a wpływy miejscowe, których wykluczyć się całkiem nie da, nie są jednak widoczne.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Liturgia

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?