Czytelnia

Katarzyna Jabłońska

Katarzyna Jabłońska, Uwiedzeni przez von Triera, WIĘŹ 2000 nr 12.

Jakkolwiek zabrzmi to dziwnie, nie wypada dociekać, dlaczego stanowiąca synonim dobroci i miłosierdzia Selma w okrutny sposób zabija swojego przyjaciela, dlaczego ta jej zbrodnia w najmniejszym nawet stopniu nie narusza jej niewinności. Pytania w rodzaju: dlaczego bohaterka „Tańcząc w ciemnościach” gotowa jest spełnić jedną prośbę – zabić – a nie jest w stanie spełnić innej – wydawałoby się łatwiejszej do realizacji – po prostu pożyczyć pieniądze, są tutaj nie na miejscu. Von Trier nie dba o prawdopodobieństwo wydarzeń i wiarygodność psychologiczną bohaterów i – jak się okazuje – nie musi. Zachowuje się trochę tak jak jeden z jego „idiotów” – Stoffer. Każe nam „spastykować” czyli odrzucać reguły określone przez konwencję, kulturę, a nawet religię po to, żeby „odnaleźć w sobie wewnętrznego idiotę”, czyli dotrzeć do swej głębokiej emocjonalności, irracjonalnych pokładów swojej osobowości. W ten sposób mamy odnaleźli w sobie „czucie i wiarę”. Chce, żebyśmy uczynili je – tak jak Selma czy Bess – jedynymi narzędziami poznania i wartościowania świata. Zupełnie nie bierze (a może właśnie bierze?) pod uwagę tego, że uzyskana w ten sposób prawda o świecie i człowieku jest nie tylko niepełna, ale może być także fałszywa. Taka właśnie jest często w jego filmach.

Opowiadając swoje bajki stwarza von Trier nie tylko nowy porządek formy, ale swoją własną wizję człowieka i religii, tworzy nowy porządek wartości. Mówi, że jeżeli łamie się normy moralne, a robi się to dla miłości, która w tym wypadku jest bezwarunkowa, totalna, można pozostać czystym. Takie spojrzenie – wyrażone tutaj słowami Małgorzaty Braunek – jest być może jedną z największych „atrakcji” tego kina. Oto bowiem von Trier niweluje opozycję między siłami dobra i zła, które walczą w człowieku. W jego świecie zło nie wynika z niedoskonałości ludzkiej natury – ono niemal zawsze przychodzi z zewnątrz człowieka. Zło, które czynią jego bohaterowie, wynika zazwyczaj z ich bezbronności albo cierpienia, którym są doświadczani. To nie człowiek – twierdzi reżyser – jest zatem za nie odpowiedzialny. Kto jest odpowiedzialny? Być może sam Bóg, skoro zawiera z człowiekiem rodzaj „metafizycznej transakcji”, przyjmuje ofiarę z nierządu. Zło, które czynią bohaterowie von Triera, jest zazwyczaj nie tylko nie zawinione, ale już na wstępie uniewinnione. I dotyczy to nie tylko Bess czy Selmy, kreowanych na święte grzesznice, ale także wielu innych jego bohaterów.

Kontrowersyjnej wizji von Triera dodają mocy aktorki, kreujące najbardziej charyzmatyczne bohaterki jego filmów – Emily Watson (Bess), Bjork (Selma). Ich instynktowna gra – pozostająca w silnej sprzeczności ze sztucznością świata, w którym przychodzi im istnieć – sprawia, że niezwykle trudno tę wizję jednoznacznie zakwestionować, nawet wówczas, kiedy dostrzegamy jej fałszywość. O wiele łatwiej powiedzieć „nie” von Trierowi, niż tym, z których uczynił swoje medium.

Gra w Pana Boga

Von Tier wyznaje wiarę w kino, a nie w rzeczywistość. Opowiada bajki i wcale tego nie kryje. Być może właśnie dzięki temu ich słuchacze są w stanie traktować je tak bardzo serio.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Katarzyna Jabłońska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?