Czytelnia

Tomasz Wiścicki

Tomasz Wiścicki, Widocznie Tam był bardziej potrzebny, WIĘŹ 2001 nr 12.

Cztery listy społeczne biskupa Chrapka stanowią zarys (wcale niemały, ponad 120 stron!) niedokończonego, niestety, programu duszpasterskiego, którego znaczenie przekracza z pewnością granice diecezji radomskiej. Jego zakorzenienie w wierze, odniesienie do nauczania Kościoła i związek z konkretną sytuacją społeczną, a także rzeczywiste, a nie tylko deklaratywne traktowanie człowieka, jako osoby zanurzonej zarówno w wierze, jak i w doczesności - stanowią niezwykły wyraz troski pasterza o tych najbliższych i tych najdalszych.

We wszystkim, co biskup Jan robił, dla sposobu, w jaki był z ludźmi i dla nich, punktem wyjścia była jego osobista wiara. Potrafił mówić o niej bardzo szczerze i przejmująco, a przy tym zwyczajnie. Licznych przykładów dostarcza dopiero po śmierci biskupa Jana wywiad-rzeka „Świat, zbawienie i... telewizja”. Prostą i zwyczajną wiarę wyniósł późniejszy generał michalitów i biskup z równie zwyczajnej chłopskiej rodziny spod Sandomierza. Ta zwyczajność, którą chyba trzeba by umieścić w cudzysłowie, wbrew potocznym intuicjom w niczym nie kłóciła się z gruntownym wykształceniem, nie miała nawet cienia antyintelektualizmu.

Lektura tej książki wydanej przez katowicką Księgarnię Św. Jacka potwierdza wrażenie, jakie można było odnieść z osobistego kontaktu z biskupem Janem: w nim wszystko było na swoim miejscu - prostota i wykształcenie, wiara i intelekt, Pan Bóg i Marshall McLuhan. W książce zamieszczono kilkadziesiąt zdjęć, zwyczajnych, amatorskich. Uderzające w nich jest to, że bp Chrapek na każdym z nich sprawia wrażenie, jakby był zawsze na właściwym miejscu - czy towarzyszą mu wielcy tego świata, czy anonimowi znajomi i przyjaciele, rodzice, czy dostojnicy kościelni, Papież czy borowcy.

W ciągu kilkunastu lat miałem wielokrotnie bezpośredni kontakt z księdzem, potem księdzem generałem, wreszcie biskupem Janem Chrapkiem. Piszę to z pewną obawą, by mój tekst nie stał się przykładem często spotykanego gatunku literackiego: wspomnienia o Zmarłym, który ginie przesłonięty przez żywego autora. Mam jednak przeświadczenie, że dobro, jakie stało się moim udziałem dzięki spotkaniom z biskupem Janem, niejako zobowiązuje mnie do tego, by o tym tak ważnym dla mnie spotkaniu wspomnieć.

Nie mam żadnych podstaw, aby prezentować się jako bliski znajomy księdza biskupa (znani ludzie zyskują zwykle wielu przyjaciół po śmierci...), jednak tak się złożyło, że nasze drogi przecinały się wielokrotnie. Spotykałem go jako student, przychodzący niemal z ulicy do naczelnego redaktora „Powściągliwości i Pracy” po konkretną pomoc, czy redaktor tegoż pisma spotykający się z patronującym mu z oddali generałem michalitów, czy jako dziennikarz przeprowadzający wywiad, uczestnik rekolekcji dla dziennikarzy, wreszcie jako uczestnik rozmaitych spotkań, w których brał udział biskup - ostatni raz podczas „Dnia Papieskiego”. Za każdym razem miałem wrażenie spotkania ze zwyczajnym, dobrym człowiekiem, który do swego rozmówcy podchodzi z tą dobrą, mądrą troską, a przy tym nie zmienia się ani na jotę, awansując w kościelnej hierarchii.

Troską i dobrocią obdarzał chyba wszystkich bez wyjątku. Podczas jednego ze spotkań redakcji „Powściągliwości i Pracy” z przełożonym generalnym michalitów ktoś zacytował krążące wówczas o piśmie zgryźliwe pogłoski, że redagują je „Żydzi i niewierzący”. Jeden ze współpracowników miesięcznika, autor głębokich rozważań biblijnych, z właściwą sobie autoironią zaczął swoją wypowiedź od słów: „jako Żyd i niewierzący...”. Ks. Chrapek przerwał mu, mówiąc: „Pan jest bardziej wierzący od wielu wierzących”.

poprzednia strona 1 2 3 następna strona

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?