Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Z Ukraińcami po Jedwabnem, Dyskutują: Grzegorz Motyka, o. Marek Skórka, Andrzej Talaga, Andrzej Żupański, WIĘŻ 2002 nr 4.

G. Motyka: Właściwie wszyscy polscy historycy zgadzają się co do faktu, że na Wołyniu i w Galicji Wschodniej Polacy byli mordowani, że zginęło ich tam tysiące. Można się spierać, ile było ofiar, ale najprawdopodobniej była to liczba około 100 tysięcy, z czego na pewno większość, a przynajmniej połowa zginęła na Wołyniu. Co do tego sprzeczności więc nie ma. Trwa natomiast spór co do interpretacji, oceny i nazwy tych wydarzeń. Mam wrażenie, że często ten spór o słowa wypływa nie z poszukiwania sensu, tylko z obawy, że jeżeli nazwiemy to inaczej, niż eksterminacja albo ludobójstwo, będzie to znaczyć, że cierpienia tych ludzi są dla nas mniej ważne. Z punktu widzenia suchego prawa był to czyn rzeczywiście ludobójczy, ale często za tym określeniem idzie coś więcej – pokusa oceny, że ludobójcami są nie tylko ci, którzy zabijali, ale wszyscy członkowie UPA, a nawet ci, którzy jedynie pozytywnie odnoszą się do tej organizacji, np. ze względu na jej walkę z Sowietami.

Antypolska akcja UPA była zaplanowaną na zimno akcją eksterminacyjną, ale z drugiej strony polskie działania też nie zawsze mieściły się w ramach odwetu. Andrzej Talaga wymienił polskich policjantów w służbie niemieckiej – otóż spalili oni, wespół z Niemcami, kilka ukraińskich wsi, w których bynajmniej nie było sympatyków OUN, wręcz przeciwnie, spłonęły one za rzekome okazywanie sympatii komunistom.

A. Friszke: Musimy uważać, gdy mówimy o „stronie polskiej”, bo jest ona – podobnie jak ukraińska – bardzo zróżnicowana. Gdy na przykład mamy do czynienia z akcjami, które są efektem rozkazów Komendy Głównej czy Okręgu Wołyńskiego AK, to jest to wtedy rzeczywiście strona polska. Ale mamy też do czynienia z szeregiem innych działań, gdzie decyzje podejmowane są na szczeblach lokalnych, podejmują je dowódcy jakichś oddziałów. Czasem trudno rozeznać, co było efektem działania AK, a co – na przykład – NSZ, chociaż dla Ukraińców wszyscy byli po prostu Polakami. Tu podejmują decyzje zakonspirowane organy i często nie wiadomo do końca, kto podjął taką a nie inną decyzję. Wtedy nie było wiadomo i dzisiaj do końca nie jest wiadomo.

A. Talaga: Czy należy przez to rozumieć, że „strona polska”, to tylko Armia Krajowa, rząd londyński i rozkazy, płynące z góry do dołu?

A. Friszke: To jest raczej strona państwowa, podziemne państwo, które jest przedłużeniem legalnych władz, działających w Londynie. Poza tym oczywiście jest strona polska w sensie obywateli polskich, polskich sił społecznych i wreszcie dysydentów z państwa podziemnego, takich jak NSZ, czyli grup, za które Polska, w sensie jej prawa państwowego i władz państwowych, nie może w pełni ponosić odpowiedzialności, chociaż ponosi oczywiście odpowiedzialność za czyny swoich obywateli, nawet jeżeli nie są one wykonywane w imieniu państwa polskiego.

A. Talaga: Kto wobec tego odpowiada za taki oto czyn: oddział samoobrony polskiej na Lubelszczyźnie, wsparty przez lokalny oddział Armii Krajowej, dokonuje na rozkaz dowódcy tego oddziału – bez konsultacji z nikim innym – pacyfikacji wioski ukraińskiej. Polscy chłopi z samoobrony i AK dokonują masakry. Kto za to odpowiada?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 następna strona

Polacy - Ukraińcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?