Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog ks. Andrzeja Draguły

Mój komentarz do wszystkiego

blog ks. Andrzeja Draguły
27 stycznia 2011

„Hadewijch”, czyli karykatura wiary




Właśnie oglądnąłem „Hadewijch” Bruno Dumonta. Rzecz smutna. O tym, jak łatwo pomylić wiarę z religijnymi fantazmatami. O religijnej radykalizacji, która pomieszana z polityką prowadzi do podkładania bomb. Słowem – o karykaturze wiary, i to nie tylko chrześcijańskiej.

Céline poznajemy jako postulantkę w klasztorze. „Jesteś karykaturą zakonnicy” – słyszy Céline, która wbrew zaleceniom przełożonych nadmiernie pości i umartwia się. „Dieu n’est pas là” – mówi przełożona – „Boga w tym nie ma”. A co jest? Egoizm, pycha, przekonanie o wybraństwie, bez mała chęć równania się z Bogiem. Bohaterka wciąż mówi o miłości: o swojej miłości do Jezusa i o braku Jego miłości, o Jego nieobecności.

Skąd bierze się taka – wręcz neurotyczna – potrzeba Boga? Odpowiedź wydać się może nazbyt freudowska, ale taką właśnie podpowiada reżyser: z braku doświadczenia miłości. Poznajemy dom Céline – apartament na wyspie św. Ludwika w Paryżu. Ze ścian kilkunastu pokojów kapie złotem. W tej złotej klatce – samotna matka, bo ojciec minister wciąż nieobecny. „Brakuje ci miłości czy co?” – pyta bohaterkę Yassine, arabski muzułmanin z paryskiego przedmieścia. Wszystko wskazuje na to, że tak. Ale Céline odrzuca możliwość jakiejkolwiek ludzkiej miłości, a już na pewno miłości mężczyzny. „Nie potrzebuję mężczyzny, tylko Boga” – deklaruje bohaterka.

Spirala się nakręca. Céline staje się „uczennicą” radykalnego nauczyciela muzułmańskiego – Nassira. „Trzeba walczyć przeciwko upokorzeniu”. Céline myli oddanie Bogu z oddaniem się rewolucji. Pod Łukiem Triumfalnym wybucha bomba. Céline wraca do klasztoru. Żadna religia nie daje fizycznego spełnienia. Trzeba więc skończyć z ciałem i z życiem. Staw nieopodal klasztoru ma stać się jej grobem.

I wtedy Bóg się objawia. Jest bowiem ktoś, kto ją śledzi podczas pierwszego i drugiego pobytu w klasztorze. To młody robotnik, recydywista, pracujący przy remoncie klasztoru. To on ją wyciągnie z wody. Stanie się jedyną osobą, którą Céline obejmie, na czyim ciele się oprze. Scena wyciągnięcia dziewczyny z wody narzuca skojarzenia z chrztem, a więc ze zmartwychwstaniem, nowym życiem. Bóg był tam, gdzie Go nie szukała.


Polecamy książki ks. Andrzeja Draguły:



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (167)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?