Czytelnia

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski, Berlin z aureolą, WIĘŹ 2003 nr 7.

Trzeba jednak przyznać, że nie tylko prowokatorzy byli chętnie słuchani. Psychiatra i teolog, członek Papieskiej Rady ds. Świeckich, Manfred Lütz, rozbawił do łez kilkaset słuchających go osób, ośmieszając kult zdrowia i fitness panujący we współczesnej kulturze. Jego filipiki przeciwko „sadystom diety” kończyły się zaś apoteozą chrześcijaństwa jako najpełniejszej realizacji człowieczeństwa.

Jeśli chodzi o frekwencję, na głowę bił zaś wszystkich „kontrowersjonistów” o. Anselm Grün, benedyktyn, najpopularniejszy pisarz duchowy w Niemczech (znany dobrze także w Polsce). Słuchało go niekiedy nawet kilkanaście tysięcy osób. Grün po prostu komentuje Ewangelię, trafiając prosto do serca. Nie musi w tym celu uciekać się ani do technik wschodniej medytacji, ani do interpretacji świadomie prowokacyjnych. Jego popularność jest, mam wrażenie, jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Z podobnym zainteresowaniem uczestnicy Kirchentagu przyjmowali bowiem wszystkie spotkania poświęcone problematyce duchowej. Godzinami ludzie potrafili siedzieć na twardych tekturowych pudłach, słuchając komentarzy biblijnych, muzyki medytacyjnej czy rozważań duchowych. Coraz wyraźniej widać, że wiedzą, o czym mówią ci, co zapowiadają odwet sacrum w kulturze świeckiej

Protestancki różaniec?

Zapraszanie postaci kontrowersyjnych to nie zarzut wobec organizatorów. Gwoli prawdy, trzeba dodać, że panele z udziałem kościelnych kontestatorów urządzały ruchy katolickich progresistów typu „Jesteśmy Kościołem”, a nie instytucje bezpośrednio odpowiedzialne za Kirchentag. Podobnie było w przypadku — organizowanych poza głównym terenem imprezy — spotkań z udziałem dopominających się o pełną akceptację w Kościele homoseksualistów. Zresztą tematyka swobody wyboru orientacji seksualnej nie ograniczała się w tych spotkaniach tylko do homoseksualizmu. O swoje prawa upominali się także chrześcijańscy transseksualiści, a nawet biseksualiści. Nie muszę się jednak chyba usprawiedliwiać, że — mając tak wiele innych propozycji do wyboru — na tamte dyskusje nie dotarłem.

Także w głównym nurcie Kirchentagu zapraszano osoby może nie tyle kontrowersyjne, co niepasujące do chrześcijańskiego charakteru wydarzenia. Ich zadaniem wyraźnie było zmuszanie do przełamywania utartych schematów myślowych. Podobnie było też w przypadku licznych znanych postaci medialnych, mających przyciągnąć uwagę uczestników. Zdarzało się jednak, że odgrywali oni rolę bardzo pożyteczną. Na przykład mało kto miał odwagę przeciwstawić się wszechobecnym na Kirchentagu nastrojom pacyfistycznym i jawnie demonstrowanej niechęci do USA, a zwłaszcza polityki prezydenta Busha. Otwarcie uczynił to jednak człowiek niewierzący, piosenkarz Wolf Biermann — NRD-owski Jacek Kaczmarski, tyle że pochodzący z ateistycznej rodziny żydowskiej, mocno zaangażowanej w działalność komunistyczną. Potrafił on powiedzieć kilkunastu tysiącom ludzi, że za to, iż w Berlinie można tak swobodnie dyskutować na takie tematy, winni są wdzięczność tym, którzy z bronią w ręku przeciwstawili się Hitlerowi, zatem pacyfizm nie jest idealnym rozwiązaniem.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?