Czytelnia

Grzegorz Pac

Grzegorz Pac, Człowiek z klasą, człowiek z kasą..., WIĘŹ 2006 nr 10.

Oczywiście podobny stosunek do sprawy mieli rządzący po II wojnie światowej Europą Środkowo-Wschodnią. Mimo zapewnienia dzieciom o „słusznym pochodzeniu klasowym” równego dostępu do nauki, ich wysiłki na rzecz egalitaryzacji edukacji trudno jednak uznać za w pełni udane. Z pewnością dlatego, że nie były one wystarczająco silne (może poza okresem stalinizmu), aby wygrać z kompetencjami edukacyjnymi dzieci z rodzin ziemiańskich i inteligenckich oraz etosem inteligenckim każącym zadbać o wykształcenie potomstwa.

Komunizm pod pewnymi względami był dla inteligencji sprzyjający. Przekonanie, że władza nie ma legitymizacji społecznej – wzmocnione opinią, że jest w rękach „chamów i prostaków” – umacniało własne przeświadczenie elit o konieczności pełnienia przez nie przywódczej roli. Ogromne obszary społeczne pozostawały niezagospodarowane i lukę tę wypełniała choć po części inteligencja. To od niej oczekiwano nie tylko określania standardów postępowania, ale też tłumaczenia świata, którego nie wyjaśniały przecież ani oficjalne media, ani zakłamane podręczniki. Niezwykły sukces drugiego obiegu w latach osiemdziesiątych jest chyba świetnym dowodem na głód takiej właśnie funkcji polskiej inteligencji.

Etos i pieniądze

Także proces transformacji jest w dużym stopniu dzieckiem naszych elit. Tworzyła je polska inteligencja – elektryk Wałęsa był tu raczej wyjątkiem. A gdy przyjrzymy się polskim i środkowoeuropejskim przemianom, okaże się, że inteligencja wygrała na nich jak żadna inna grupa.

W myśl teorii Bourdieu kapitał kulturowy łatwo zamienia się na kapitał ekonomiczny. Proces ten, niemożliwy w warunkach gospodarki centralnie sterowanej, na wolnym rynku daje o sobie znać w całej rozciągłości. Choć pionierami kapitalizmu byli wyśmiewani „biznesmeni w białych skarpetkach”, którzy dorabiali się na handlu bazarowym i przywożeniu dżinsów z Turcji, to na dłuższą metę okazywało się, że to wykształcenie jest przepustką do nowego ustroju. Tylko posiadający pewne predyspozycje byli w stanie szybko i skutecznie przyswoić sobie zasady w nim rządzące. Dzieci inteligencji okazywały się jedynymi partnerami mogącymi podjąć dialog z zachodnimi inwestorami.

Zjawisko to jest zresztą typowe dla całego bloku postsowieckiego. W książce podsumowującej badania przeprowadzone w Bułgarii, Rumunii, Polsce, Rosji, na Węgrzech i na Słowacji1 Gail Kligman i Ivan Szelenyi pokazują, że brak wykształcenia to główna i najważniejsza przyczyna nieumiejętności dostosowania do nowych warunków. Osoby z gospodarstw domowych o niskim poziomie edukacji mają trzy razy większe szanse, aby stanąć po stronie przegranych w procesie transformacji, co jest współczynnikiem dwukrotnie wyższym od przedstawicieli wspólnoty romskiej – ogromnie przecież upośledzonej społecznie i ekonomicznie na Węgrzech czy na Słowacji.

To właśnie przedstawiciele inteligencji, grupy posiadającej przymioty w nowoczesnym kapitalizmie najcenniejsze – umiejętności, wiedzę, kontakty, czyli know-how – radzą sobie najlepiej w biznesie czy w trzecim sektorze. Co oczywiście nie oznacza, że przynależność do tej grupy zapewnia automatycznie sukces. Liczne są przecież przykłady przedstawicieli inteligencji, którzy w kapitalizmie nie poradzili sobie zupełnie. Przywiązani do bezpiecznych, choć może nie zawsze dobrze płatnych posad, stanowią często wzór solidności. Nie łapią chałtur, nie pracują na trzech etatach, ale też nie budują domów, a jeżdżą ciągle rozklekotanymi starociami.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Grzegorz Pac

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?