Czytelnia

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Tomasz Wiścicki

Tomasz Wiścicki, Czyja jest Polska?, WIĘŹ 2002 nr 2.

To jednak nie wystarczy — konieczne są także rozwiązania prawne, które wprawdzie tej plagi nie zlikwidują, ale mogą ją znacznie utrudnić. Takie rozwiązania zresztą się pojawiają i jest to jeden z nie tak wielu znaków nadziei. Owszem, każde prawo można ominąć, jednak po pierwsze — trzeba zużyć na to pewien wysiłek, po drugie — lepiej jest, gdy zło musi się ukrywać, niż gdy występuje jawnie i bezczelnie. Ostatnio na szczęście coraz rzadziej słychać bardzo popularne jeszcze kilka lat temu hasło, że pierwszy milion dolarów trzeba ukraść, przedstawiające ewidentne zło jako mieszaninę dziejowej konieczności i nieszkodliwego folkloru. Poza tym przepisy antykorupcyjne, nawet te, które bezpośrednio nie niszczą zła, pozwalają zdobyć różne ciekawe i pożyteczne informacje. Pozwalają też zadać ważne pytania. Np. takie: jak to się dzieje, że ludzie, którzy utrzymują się z wcale nie tak bardzo (oficjalnie) dochodowej działalności publicznej, dochodzą do naprawdę sporych majątków?

W informowaniu szczególna rola przypada z definicji mass mediom. O wielu sprawach można rzeczywiście wyczytać w poważnych gazetach, choć już nie zobaczyć w telewizji. Kłopot jednak w tym, że precyzyjnym nieraz opisom pojedynczych przypadków rzadko towarzyszą choćby próby opisania skali zjawisk i ich mechanizmów, które wychodziłyby poza publicystyczne ogólniki. Aby tego dokonać, konieczne jest połączenie sił ludzi uczciwych i dobrze poinformowanych (dziennikarzy, praktyków, naukowców), które łączyłoby wiedzę o faktach z analizą procesów. Trudno dostrzec podobne próby. Również wielce niepokojące jest to, że mimo zmienionego ostatnio klimatu wokół korupcji, wciąż nawet w przypadkach szczególnie drastycznych często kończy się na reportażu w gazecie. Żaden z opisanych powyżej bulwersujących faktów nie spowodował politycznego trzęsienia ziemi.

Konieczny jest klimat moralny, w którym niewyobrażalna jest pobłażliwość dla korupcji. To nie jest ani przejaw zaradności, ani konieczność, ani norma — to jest nieuczciwość wyjątkowo szkodliwa, gdyż dotycząca ludzi, którzy z definicji — jako politycy i urzędnicy państwowi — zobowiązani są służyć dobru wspólnemu, zobowiązani są prawo stanowić lub je wykonywać. Korupcja polityków tworzy cały system, wciągający innych, słabszych, upowszechniając zarazem antywzory. W tym świetle szczególnie niepokojąca jest fałszywa, nieraz wręcz przestępcza łże-wspólnota polityków, którzy „nie dadzą zginąć” koledze, któremu akurat powinęła się noga.

Ta właśnie łże-wspólnota klasy politycznej nie dotyczy zresztą tylko korupcji. Wielokrotnie można mieć wrażenie, że walczące przy otwartej kurtynie obozy polityczne za kulisami porozumiewają się świetnie. Niestety, są to nieraz porozumienia typu „wy nam nie wyciągniecie sprawy X-a, to my wam pomożemy zatuszować aferę Ygreka”. Owszem, w polityce obecny jest element teatru, jednak tak rozumiana „solidarność” sprawia, że bez względu na scenariusz publiczność obserwuje farsę. Narodziny III Rzeczypospolitej dawały szansę, by odeszło do przeszłości — wyniesione z czasów komunizmu i w pełni wówczas uzasadnione — przekonanie, że władza to „oni”. Tę szansę zmarnowano. Obecnie, niestety, Polacy się w nim utwierdzają. Do utrwalenia tego przekonania walnie przyczyniły się właśnie nieformalne porozumienia polityków w sprawach ważnych tylko dla nich samych.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?