Czytelnia

Kobieta

Mary Ann Glendon, Feminizm i rodzina - małżeństwo nierozerwalne, WIĘŹ 1998 nr 5.

Nawiasem mówiąc, wydaje mi się zabawne, że stosunek moich studentek do takich legendarnych postaci jak Abzug i Friedan jest podobny jak mojego pokolenia do Susan B. Anthony i sufrażystek. Podziwiałyśmy je za zapew­nienie kobietom praw wyborczych, ale nie utożsamiałyśmy się z nimi. Wy­dawały nam się oryginalne, wręcz nieco dziwaczne. Podobnie moje studentki wydają się żywić wdzięczność wobec drugiej fali ruchu kobiecego za dzisiejsze możliwości zdobycia wykształcenia i zatrudnienia, ale są gotowe podążyć dalej. W badaniach opinii publicznej w latach dziewięćdziesiątych na pyta­nie: „Czy uważa się pani za feministkę?” dwie trzecie Amerykanek odpowia­da przecząco. Jeszcze bardziej uderzające są odpowiedzi młodszych kobiet. Podobny odsetek wśród studentek w college'ach wynosi cztery piąte.

Jakie więc jest przesłanie znacznej większości kobiet dla zorganizo­wanego feminizmu? Sądzę, że sama Betty Friedan odczytała je właściwie. Przesłanie to brzmi następująco: oficjalny feminizm nie słuchał kobiet, które są zbyt zajęte, by móc uczestniczyć w działaniach ruchu kobiecego, stracił więc on kontakt z realnymi problemami większości dzisiejszych kobiet. W swym artykule w ,New Yorkerze” Friedan przekonuje feministki, by dostrzegły, że najbardziej palącym problemem dzisiejszych kobiet nie sd kwestie pici, ale praca i rodzina. Kogo widzimy na okładce „Time'a”, przed­stawiającej najważniejszego wyborcę w roku 1996? Wyczerpaną, przemęczo­ną pracującą matkę. O jakich problemach myśli? O pracy i rodzinie.

Dostrzegłam podobną zmianę postaw nawet wśród moich nastawio­nych na karierę studentów prawa. Wydziały prawa były twierdzami feminizmu w końcu lat siedemdziesiątych, gdy kobiety stanowiły tam mniejszość. Teraz, gdy studentek jest niemal połowa (i gdy w większym stopniu stanowią one reprezentatywny przekrój wszystkich kobiet), prze­jawiają one o wiele więcej troski o to, jak wieść normalne życie rodzinne i nie ponosić nadmiernych szkód związanych z karierą. Jeszcze bardziej Lnaczący jest, moim zdaniem, fakt, że to samo wydaje się w niemal rów­nym stopniu martwić młodych mężczyzn.

Oznaki zmiany postaw mężczyzn prowadzą mnie do kwestii, którą rozwinę później: w jakim sensie problemy kobiet lat dziewięćdziesiątych lu} problemami wszystkich? Ale najpierw trzeba dostrzec, że wiele z tych problemów dotyczy kobiet i mężczyzn w zasadniczo odmienny sposób, twłaszcza gdy chodzi o macierzyństwo. Oto przykłady takich kwestii.

Kwestie kobiece lat dziewięćdziesiątych

Jedną z zasadniczych kwestii podnoszonych przez ruch kobiecy lat pedemdziesiątych była wynikająca z płci różnica między płacami mężczyzn i kobiet. Jak pamiętamy, słyszeliśmy wtedy, że za pracę, za którą mężczyzna otrzymywał dolara, kobieta zarabiała 60 centów. Dzisiaj możli­wości kobiet zwiększyły się do tego stopnia, że nie ma praktycznie związanej z płcią różnicy między zarobkami mężczyzn i kobiet, którzy dokonali podob­nych wyborów życiowych. Wśród młodych ludzi, którzy nigdy nie mieli dzieci, płace kobiet wynoszą obecnie niemal 98% zarobków mężczyzn.

Jednak w tym obrazie coś jest nie w porządku. Dlaczego mówimy o ab­strakcyjnych kobietach, podczas gdy ich zdecydowana większość (w Sta­nach Zjednoczonych około 85%) to matki? Dyskryminacja w pracy nie dotyczy kobiet abstrakcyjnych, ale tych, które wychowują dzieci. W USA rzeczywista różnica dochodów istnieje pomiędzy rodzinami posiadającymi dzieci a innymi rodzajami gospodarstw domowych.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Kobieta

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?