Czytelnia

Piotr Wojciechowski

Piotr Wojciechowski

Głosy nad nami

Radio jest realizacją baśni. Przychodzą do nas głosy osób, których nie widzimy, niewidzialnych instrumentów i orkiestr. Podsłuchujemy rozmowy, zgromadzenia, rytuały oddalone od nas, odsunięte w nieznane przestrzenie. Radio jest codzienne i zwyczajne, mało kto pamięta jego początki, niektórzy tylko sięgają pamięcią czasów, gdy było zabronione, gdy słuchało się go w konspiracji.

Radio jest więc zarazem baśniowo cudowne i najzupełniej powszednie. Zmienia się wolniej niż reszta naszej cywilizacji. Unowocześnia się technika nadawania, zmieniają się konstrukcje radioodbiorników, zmienia się treść i styl nadawanych treści, ale sam fenomen pozostaje zadziwiająco stabilny.

Włączasz, nastawiasz głośność. Czasem zmieniasz falę. Głosy niesłyszalne czekające gdzieś nad tobą - już są. Radio jest sympatyczne, nie nazywamy go jak telewizji „złodziejem czasu” czy „ogłupiaczem”. Czasem nie podobają się nam cudze sposoby korzystania z radia — ktoś słucha muzyki, którą ty nazywasz „rzępoleniem” albo „łomotem”, czasem ktoś wieczorem słucha zbyt głośno, inny nastawił się na jedną tylko radiostację mieszającą pobożność, patriotyzm z podejrzliwością i niechęcią w stosunku do pewnych kategorii bliźnich. Mimo to, ogólnie — lubimy radio. Pamiętamy, ile zła może przynieść oszczerstwo i nienawiść, pamiętamy Wandę Odolską, „Falę 56” i „Tu Jedynka”, ale tego zła nie identyfikujemy z radiem. Wolimy pamiętać o powiewie prawdy z BBC, „Wolnej Europy”, „Głosu Ameryki”, wolimy wspominać partyzantkę w eterze majsterków od „Radia Solidarność”- z przejęciem mrugaliśmy światłem, że ich słyszymy.

Stosunkowo stabilny, konserwatywny fenomen radia pozostaje w pewnej opozycji do burzliwie rozwijającego się świata mediów, zajmuje więc zmieniającą się pozycję w rozwoju czegoś, co nazywa się już „społeczeństwem informatycznym”. Trochę zostaje z tyłu, trochę jest spychane na bok.

Następuje zróżnicowanie słuchaczy — na tych, co „puszczają sobie radio” jako pewien typ hałasu, który wydaje się im przyjazny, i na tych, którzy częściej słuchają z uwagą, gotowi do myślowego dialogu, do wzruszenia.

Radiowych wiadomości, radiowej muzyki słucha się przy przyrządzaniu śniadania, w samochodzie, u fryzjera. Są warsztaty rzemieślnicze, w których głos z radia leci „na okrągło”. Ludzie różnych pokoleń i środowisk wybierają różne style „przyjaznego hałasu” reprezentowane przez różne radiostacje, a często gotowi są dać się uchwycić słowu, „wyostrzyć słuch”, przejść na bardziej aktywny styl słuchania.

Kategorie osób słuchających więcej, uważniej to niewidomi, niedowidzący, cierpiący na bezsenność, a także ludzie świadomie odrzucający czy ograniczający swój kontakt z TV. Melomani, miłośnicy poezji. Profesjonaliści lub amatorzy złaknieni nowych wiadomości politycznych i komentarzy.

Medium dla odrzuconych

Te oczywiste podziały nakładają się na zjawisko o globalnym zasięgu, mniej klarownie rozpoznane, ale znaczące. Radio jest medium, z którym wiążą się ludzie wtedy, gdy nie są w zasięgu oddziaływania intensywnego życia wspólnotowego, gdy nie są widzami albo słuchaczami spektakli i koncertów, gdy nie korzystają z mediów przekazujących obrazy ekranowe — takich jak telewizja, kino, gry komputerowe, internet. Jednocześnie przygotowanie i emisja programu radiowego wymaga dużo mniejszych nakładów kapitałowych, podobnie jak założenie i rejestracja radiostacji są relatywnie łatwiejsze niż wejście na rynek nadawców telewizyjnych czy producentów filmowych.

1 2 3 4 5 następna strona

Piotr Wojciechowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?