Czytelnia

Małżeństwo i rodzina

Magdalena Węglewska

Magdalena Węglewska, Jestem uczennicą mego dziecka, WIĘŹ 2001 nr 7.

Co myślą żony-matki, czytając zwierzenia zakonnika, który z zachwytem i wdzięcznością wylicza szeregi rekolekcji, na które regularnie jeździ? Czy należy regularnie brać urlop osobno od rodziny, by móc się rozwijać duchowo? Wcale nie chce mi się wierzyć, że bycie z Lulą oddziela od Ciebie.

Siostra Klara, sakramentka, furtianka, zawsze, nawet w momencie Podniesienia, na dźwięk dzwonka u furty natychmiast wstawała z kolan i szła otworzyć. Wreszcie kiedyś ośmielono się zwrócić jej uwagę: „to jedyna przecież Eucharystia, tu Pan Jezus przychodzi”. Wówczas odpowiedziała: „Pan Jezus właśnie przyszedł i czeka na mnie przy furcie”.

Czas - ceremoniał spotkania

Lula sadza mnie przy swojej zabawkowej kuchni, gotuje mi obiad, podaje talerzyki, celebruje. Nagle zdaję sobie sprawę, że czekam, by skończyła, by iść robić tzw. ważne rzeczy: tym razem obiad dla niej, a tu ona powtarza nasz rytuał obiadowy, z rozkładaniem talerzy, poprawianiem filiżanek. Odwróciła role: zwykle ona czeka, ja podaję. Co chwilę, odwracając się do mnie, mówi ze skupioną miną: mamusiu, czekaj – teraz ja gotuję ci obiad. Nagle zdaję sobie sprawę, że zabawa z dzieckiem jest jak modlitwa – chodzi o czas przeżyty razem, a nie o osiąganie celu, który jest sprawą do załatwienia. Nie ma ważniejszych spraw, które w tym momencie mogłabym załatwić, nie ma w tej chwili nic ważniejszego niż właśnie to siedzenie przed Lulą.

Podobnie siedzenie przed Tobą – ceremoniał spotkania, które prowadzi ktoś inny, a ja czekam; nie, nawet nie czekam, bo wszystko już jest. Obecność, bycie dla kogoś, nie zaś pełne poświęcenia odmawianie modlitw, nie – pełne poświęcenia siedzenie przy dziecku. Nie czas „poświęcony na modlitwę”, nie czas „poświęcony dla dziecka” – lecz bycie tu i teraz z kimś, czyli. w kimś.

Za mało czasu spędzam z Lulą na zabawie według jej pomysłu, robi mi się wstyd, ale chciałabym mieć więcej czasu na coś tam – czytanie, studia. Jest mi głupio, strasznie, przecież to Anulka jest moją mater et magistra, a ja chcę jakichś książek czy rozmyślanek. Jest mi wstyd. Uśmiechnięta Lulka kończy obiad, bo z taśmy słychać jej ulubiony kanon z Taizé. Ciągnie mnie za rękę, pyta: tańczymy? Tańczymy, nie mniej i nie bardziej na chwałę Panu niż nasze gotowanie obiadu.

Brzuszek boli! Trzeba przebierać po każdym nocniczkowaniu. Mała celebracja cierpienia i pocieszania małego człowieka: przynieść nocnik, zdjąć spodenki, rajstopki, majteczki, posadzić, pomasować brzuszek, pocieszyć, że się tak stało. Ubranka mokre i brudne, ale to nic. Zdjąć spodenki, rajstopki i majteczki, zanieść do łazienki, umyć pupę, wytrzeć, przytulić, pocieszyć, że już wszystko dobrze, ubrać w nowe majteczki, rajstopki, spodenki, poprawić bluzkę i sweterek, przytulić, pochwalić, że już ładnie i czysto wygląda. Mała celebracja parę razy dziennie, przy której należy poratować, wszystko oczyścić, posprzątać i pocieszyć.

To jak ze mną i z Tobą – też jak nabrudzę, ratujesz; posprzątasz za mnie i pocieszasz, zbierasz po mnie rozdygotane emocje, pocieszasz ludzi, których poraniłam, pocieszasz mnie, że to jeszcze nic, że będzie dobrze, że jeszcze da się z tego coś ku Tobie wyprowadzić. Teraz mogę poczuć się jak Ty i jak Anula jednocześnie.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Małżeństwo i rodzina

Magdalena Węglewska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?