Czytelnia

Małżeństwo i rodzina

Joanna Petry Mroczkowska

Joanna Petry Mroczkowska, Małżeństwo po amerykańsku, WIĘŹ 2006 nr 9.

Po zsumowaniu tych drobnych nieraz czynników narzuca się wniosek, że postęp i rozwój społeczny zależą od mocnej pozycji małżeństwa i rodziny. Z jednej strony uznaje się, że małżeństwa zawierają osoby najbardziej w danym społeczeństwie odpowiedzialne (tzw. efekt selekcji), ale też podkreśla się, że małżeństwo ma charakter formacyjny, jest w stanie stymulować rozwój osobowościowy i pozytywne zachowania społeczne. W małżeństwie i rodzinie najlepiej rozwijają się cechy decydujące o rozwoju społeczeństwa: solidarność, uczciwość, ofiarność, pracowitość, odkrywczość, zdolność do współpracy i szacunek dla prawa.

Prawniczy spór o małżeństwo

W 1996 roku Kongres Stanów Zjednoczonych, o większości republikańskiej, uchwalił dwie ważne ustawy dotyczące małżeństwa. Obie podpisał prezydent Bill Clinton, demokrata. Jedna z nich – nazwana „Aktem pogodzenia osobistej odpowiedzialności i szansy pracy” – zakończyła dotychczasową popieraną przez demokratów politykę państwowych zasiłków dla matek dzieci pozamałżeńskich. Okazało się bowiem, że system pomocy społecznej dla młodych kobiet głównie ze środowisk czarnej mniejszości był antybodźcem do zakładania rodzin, podejmowania pracy i pogłębiał brak odpowiedzialności młodych rodziców, zwłaszcza mężczyzn.

Drugi dokument – „Akt obrony małżeństwa” – był reakcją na orzeczenie hawajskiego Sądu Najwyższego, które poparło prawo do małżeństw jednopłciowych. „Akt obrony” wykluczał obowiązek uznania ewentualnego małżeństwa jednopłciowego zawartego w innym stanie, chociaż Konstytucja Stanów Zjednoczonych nakłada obowiązek uznawania takich aktów prawnych na terenie USA. „Akt obrony” ustalał również, że z punktu widzenia prawa federalnego małżeństwo to związek „jednego mężczyzny i jednej kobiety”, odmawiając jednocześnie zwolennikom małżeństwa jednopłciowego federalnych ulg podatkowych czy ubezpieczeniowych przysługujących legalnym małżonkom1. Do tej pory nie udało się jednak wprowadzić do amerykańskiej Konstytucji poprawki zakazującej małżeństw jednopłciowych. W czerwcu 2006 roku Senat przewagą jednego głosu (49:48) odrzucił propozycję takiej zmiany.

Problem legalizacji związków homoseksualnych pojawił się w Stanach Zjednoczonych już w latach siedemdziesiątych pod hasłem walki o „równość co do małżeństwa” – kolejne prawo obywatelskie. Mimo braku powszechnego poparcia dla tego rozwiązania, w obozie zwolenników małżeństwa homoseksualnego zauważa się optymizm wypływający z przekonania, że nastroje społeczeństwa amerykańskiego przesuwają się w kierunku konstytucyjnej równości. Ostatnie sondaże krajowe pokazują, że 4 na 10 Amerykanów jest gotowych uznać legalność małżeństw jednopłciowych, ale większe poparcie mają civil unions, czyli „związki cywilne”.

Konieczna wydaje się dygresja w kwestii leksykalno-prawnej, w której zapanowało niemałe zamieszanie. Termin civil union oznacza prawnie uznany związek między dwiema osobami. W praktyce stworzono go na oznaczenie kontraktu między partnerami jednej płci. Gdzieniegdzie civil union może dotyczyć także par płci przeciwnej. Formuła ta ma znaczenie bliskie lub synonimiczne wobec terminu civil partnership („partnerstwo cywilne”), registered partnership („zarejestrowany związek partnerski”) czy domestic partnership („partnerstwo domowe”). Dla krytyków są to po prostu terminy zastępcze wobec “małżeństwa jednopłciowego”. Na tym kontrowersja się jednak nie kończy.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Małżeństwo i rodzina

Joanna Petry Mroczkowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?