Czytelnia

Małżeństwo: reaktywacja

Małżeństwo służy do miłości. Ankieta Laboratorium WIĘZI

Kalina Wojciechowska i Jerzy Żak przekonywali, że „dwoje ludzi to optymalna liczba, aby wypracować prawdziwie partnerskie relacje. Dwie osoby mają te same prawa, dzielą się obowiązkami. Wyraźnie widać to przy podejmowaniu decyzji, gdy obie strony mają równe szanse w wymianie argumentów. W przypadku trzech (lub więcej) osób reguły stają się bardziej rozmyte. Istnieje niebezpieczeństwo tworzenia wewnątrzzwiązkowych „koalicji”, przekupstwa [...]. Ta trzecia osoba przestaje być traktowana podmiotowo, staje się przedmiotem, elementem rozgrywek między dwoma innymi podmiotami. Trudno jest też mieć identyczny stosunek do dwóch osób, istnieje więc niebezpieczeństwo faworyzowania jednej z różnych względów (lepiej gotuje, lepiej się z nią rozmawia, lepsze współżycie itp.)”, to zaś rodzi zazdrość, konkurencję i intrygi.

Podobnie patrzyli na tę sprawę Ewa i Marcin Kiediowie, wskazując na typową dla ludzkiej kondycji emocjonalność. „Inaczej rozmawiamy, gdy jesteśmy z kimś sam na sam, inaczej przy świadkach. Trudno, aby nasza relacja do dwóch, trzech, czterech osób była identyczna — uczucia wobec każdego i płaszczyzna porozumienia są inne. Jak przy takiej nierównowadze mogłoby funkcjonować małżeństwo? W jakiej wzajemnej relacji miałyby pozostawać względem siebie np. dwie kobiety poślubione jednemu mężczyźnie?”

Krystyna i Piotr Wojciechowscy zwrócili też uwagę na dobro dzieci wychowywanych w takich rodzinach „eksperymentalnych”: „Dzieci potrzebują jednego ojca i jednej matki, potwierdza tę tezę wszystko, co wiemy o rodzinach niepełnych, rodzinach rozwiedzionych, rodzinach zastępczych. Inna forma rodziny musi być krzywdą dziecka. Dziecko łatwo skrzywdzić nawet w rodzinie stabilnej, gdzie jest ojciec, matka, rodzeństwo. Ale poza taką rodziną krzywda jest regułą; regułą jest skrzywienie charakteru, brzemię dźwigane przez całe życie”.

Oryginał i substytuty

Jak uzasadniać specyfikę relacji małżeńskiej, gdy zarejestrowane związki partnerskie mogą dawać podobne konsekwencje prawne?

Odpowiedzi na to pytanie odwoływały się często do specyfiki małżeństwa określonej w pierwszym pytaniu ankiety. Na przykład Jolanta i Krzysztof Jedlińscy napisali: „małżeństwo traci sens, jeśli nie jest zobowiązaniem na stałe. Związki partnerskie nie są w stanie wytworzyć odpowiedniej «gęstości» atmosfery miłości i akceptacji, która jest charakterystyką małżeństwa”. Agata i Krzysztof Jankowiakowie podkreślili ponadto wieloznaczność pojęcia zarejestrowanych związków partnerskich: „jest to instytucja wprowadzana (lub projektowana) w rozmaitych krajach i na pewno nie do końca ukształtowana”.

Danuta Mikeska-Kycia zwróciła przede wszystkim uwagę, że definicja prawna nie wyczerpuje małżeństwa. Ponadto „małżeństwo to pojęcie pierwotne, a wszystkie inne związki partnerskie definiuje się w odniesieniu do niego, traktując je analogicznie. Tylko w ten sposób znajdują one wyjaśnienie, tj. są zrozumiałe. Zatem związki takie stanowią w istocie tylko substytuty małżeństwa, a żaden substytut nie jest tak dobry jak oryginał”.

Kalina Wojciechowska i Jerzy Żak uważają, że „różnica pomiędzy związkiem niezalegalizowanym a małżeństwem polega na koncentrowaniu się tego pierwszego na teraźniejszości, podczas gdy ten drugi nakierowany jest również na przyszłość. W tym nakierowaniu na przyszłość widać też przejście od egocentryzmu i myślenia indywidualistycznego do myślenia o innych — dzieciach, owdowiałym małżonku — i do inwestowania w ich przyszłość”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Małżeństwo: reaktywacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?