Czytelnia

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Miłujcie nieprzyjacioły wasze ? po komunizmie, Z o. Jackiem Salijem OP rozmawia Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2000 nr 4.

- Od czerwca 1999 r. mamy w oczach zaskakujący obraz prezydenta Kwaśniewskiego zaproszonego do papamobila. Jak próbował Ojciec odpowiadać sobie na pytanie o sens tego symbolicznego gestu? A może nie zawiera się w nim żadna symbolika?

- Mnie osobiście w oczy rzuciła się przede wszystkim radykalna różnica między pożegnalnym przemówieniem Aleksandra Kwaśniewskiego a Wojciecha Jaruzelskiego. Generał przemawiał arogancko (ty, Papieżu, wyjeżdżasz, a my zostajemy tutaj ze swoimi problemami), obecny prezydent - po ludzku.

- Może dlatego, że jest bardzo zręcznym politykiem, więc wie, jak i gdzie się zachować?

- Na to zwróciłbym uwagę dopiero wówczas, gdyby w jakiejś innej sytuacji zachował się zupełnie inaczej, właśnie arogancko. Ale jeszcze co innego chciałbym powiedzieć. Myślę, że jednym ze znaków, że my, Polacy, nie jesteśmy jeszcze podzieleni na całkiem wrogie sobie plemiona, powinien się stać powszechny szacunek dla urzędu Prezydenta Państwa. Człowiek sprawujący ten urząd symbolizuje państwo i powinniśmy darzyć go respektem również wtedy, gdy wywodzi się z przeciwnej nam opcji politycznej, i również wtedy, gdy nie budzi w nas sympatii. W tych właśnie kategoriach odczytałem zaproszenie prezydenta Kwaśniewskiego do papamobila.

Rzecz jasna, nie twierdzę, jakoby nie wolno nam było krytykować urzędującego prezydenta. Wolno i trzeba go krytykować, ale zarazem należy mu się szacunek. Sam nigdy bym na obecnego prezydenta nie zagłosował, bo wiem, że np. gdyby miał okazję, to podpisałby ustawę legalizującą aborcję...

- Symbolika papamobila sprowadzałaby się zatem, zdaniem Ojca, tylko do szacunku dla głowy państwa? Ale przecież nie jest to praktykowany zwyczaj, że głowy państw odwiedzanych przez Jana Pawła II, jeżdżą wraz z nim papieskim samochodem

- Akurat wczoraj, przeglądając książkę Aleksandra Halla „Pierwsza taka dekada”, natrafiłem na znacznie głębsze wyjaśnienie: „Ocena komunizmu przez Jana Pawła II jest jednoznacznie negatywna. (...) Zarazem z wypowiedzi i zachowań papieża wynikało, że przedstawicieli formacji politycznej, która ma za sobą komunistyczną przeszłość, uważa za pełnoprawnych uczestników życia publicznego. Wystarczy przywołać w tym miejscu papieską kurtuazję w stosunku do prezydenta Kwaśniewskiego, sejmowe spotkanie z kierownictwami klubów parlamentarnych, w tym SLD, czy słowa wypowiedziane w przemówieniu do parlamentarzystów: «Wyzwania stojące przed demokratycznym państwem domagają się solidarnej współpracy wszystkich ludzi dobrej woli — niezależnie od opcji politycznej czy światopoglądu — wszystkich, którzy pragną razem tworzyć wspólne dobro Ojczyzny». Papież daje wyraźnie do zrozumienia, że chce państwa, w którym politycy współpracują — ponad dzielącymi ich podziałami — dla dobra wspólnego”. Krótko mówiąc: SLD-owcy to też bliźni, i to tacy bliźni, z którymi — mimo wszystkich różnic — możliwa jest współpraca.

- Jak postawę „SLD-owcy to też bliźni” realizować w życiu publicznym, w którym rola SLD jest tak specyficzna?

- Jeśli w jakichś lokalnych strukturach SLD-owcy skutecznie tworzą układy mafijne (to jest poniekąd nieuchronny spadek po komunizmie), to z pewnością dobro wspólne domaga się tego, żeby je rozbijać. Najlepiej z pomocą tych SLD-owców, którzy myślą po obywatelsku. Niestety, zdolność do konstruowania układów mafijnych nie jest monopolem SLD — im dalej mamy za sobą komunizm, tym wyraźniej to widać - i te inne układy też trzeba rozbijać.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?