Czytelnia

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś, Na pożegnanie Brata Rogera, WIĘŹ 2005 nr 10.

W przeddzień mego wyjazdu z Taizé, po wieczornej modlitwie w kościele Pojednania ustawiłem się w bocznej nawie, by pożegnać się z bratem Rogerem. Stał jak zwykle pod ikoną Matki Bożej, w otoczeniu kilku braci, i kto chciał, mógł do niego podejść. W tej scenie przypominał trochę starca Zosimę z „Braci Karamazow”, rozmawiającego z pobożnymi pielgrzymami. Podziękowałem za gościnę i za wypowiedź dla „Więzi”, a brat Roger kazał mi powtórzyć kardynałowi Wyszyńskiemu, że się za niego modli.

W domu

Minęły lata. W październiku 2000 roku, będąc wówczas naczelnym redaktorem „Więzi”, udałem się do Paryża na międzynarodowy kongres z okazji 50. rocznicy śmierci Emmanuela Mouniera. Po zakończeniu obrad miałem jeszcze trzy dni wolne i, zamiast chodzić po Paryżu, bez namysłu złapałem pociąg na Gare de Lyon, by po kilku godzinach podróży, przesiadłszy się na stacyjce w Macon do lokalnego autobusu, znaleźć się w Taizé. Zostałem przyjęty z tak naturalną gościnnością, że poczułem się jak w domu. Spędzałem czas w samotności i ciszy, tak jak pragnąłem, wspominając mimo woli swój pierwszy pobyt na Wzgórzu sprzed trzydziestu lat.

I tym razem spotkał mnie szczególny gest przyjaźni: zostałem zaproszony na obiad ze wspólnotą. Przywitałem się z sędziwym bratem Rogerem, po czym siedliśmy do stołu, przy którym zgromadziło się grono kilkunastu osób, w tym kilkoro gości. Miałem zaszczytne miejsce, niemal naprzeciw gospodarza i mogłem go obserwować z bliska. Zauważyłem, że obok niego siedzi młoda Hinduska. Uderzyło mnie to, że wprawdzie nie włącza się w rozmowę, ale zachowuje się bardzo naturalnie, a do brata Rogera odnosi się z wyraźną zażyłością, okazując mu różnymi drobnymi gestami swoją czułą troskę. Jeden z braci nachylił się nade mną i wyjaśnił, że to Marie, przybrana córka brata Rogera, która od dziecka wychowywała się w Taizé, a teraz jest dorosłą kobietą i ma już swego narzeczonego.

W wydanej ostatnio przez księży marianów, już po śmierci brata Rogera, jego książce „Bóg może tylko kochać” (znakomity przekład Marii Prussak!) natrafiłem między innymi na taki fragment:


Szczęśliwy ten, kto zmierza od zwątpienia do jasności pokornego zaufania Bogu! Mroki duszy rozjaśniają się, zupełnie tak, jak o poranku rozprasza się mgła. Nie chodzi o złudne zaufanie, lecz o zaufanie przejrzyste, które pomaga działać w konkretnych sytuacjach, pomaga rozumieć i kochać.

Przed laty razem z kilkoma moimi braćmi mieszkaliśmy jakiś czas w Kalkucie, w bardzo biednej dzielnicy. Popołudniami Matka Teresa prosiła czasem, aby iść z nią do umieralni, gdzie odwiedzała trędowatych, którzy czekali już tylko na śmierć. A co rano z jednym z braci, lekarzem, chodziliśmy pielęgnować najbardziej chore dzieci. To było doświadczenie, które wyryło ślad na całym naszym życiu. Zdarzało się, że dzieci umierały w naszych ramionach.

Od pierwszego dnia pielęgnowałem małą czteromiesięczną dziewczynkę, której mama umarła wkrótce po jej urodzeniu. Zapewniano mnie, że najprawdopodobniej zostało jej niewiele życia. Matka Teresa położyła ją w moich ramionach i poprosiła, nalegając, żeby zabrać ją do Taizé i tam leczyć. Powiedziałem więc do siebie: jeśli ta dziewczynka odczuje niepokój, jaki przeżywam na myśl o tym, że może umrzeć, kim się stanie?

Powiedziałem więc sobie znowu: pozwól, aby twój niepokój przemienił się w ufność wiary. Póki to dziecko żyje, oddaj je Bogu. Spoczywając na twoim sercu, w swoim krótkim życiu pozna przynajmniej szczęście zaufania.

Po naszym przyjeździe do Taizé bracia zebrali się w moim pokoju, żeby zobaczyć dziecko. Położyłem małą, która miała na imię Marie, na moim łóżku i pierwszy raz zaczęła gaworzyć, jak zwykłe szczęśliwe dziecko.

I przeżyła, dorastała w domu mojej siostry Geneviève. Dziś jest już dorosła. Jestem jej ojcem chrzestnym i kocham ją jak ojciec.


Myślę, że teraz wiem, co było tajemnicą brata Rogera. Tą tajemnicą, która gromadziła ludzi i sprawiała, że odchodzili obdarowani.

16 IX 2005

poprzednia strona 1 2 3 4 5

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?