Czytelnia

Ksawery Knotz OFMCap.

Nasza moralność powszednia, Dyskutują: Aniela Dylus, Izabela Jurek, Ksawery Knotz OFMCap, Jarosław Makowski, WIĘŹ 2005 nr 2.

A. Dylus: Należę akurat do osób, które bardzo boleją nad tym, że przegrywamy instytucję niedzieli, że za mało dbamy o zachowanie religijnego charakteru niedzieli. Ale przyznam się, że sama — jeżeli mam gości w niedzielę, to wejdę do sklepu i kupię chleb, gdy akurat nie mam go pod ręką. Uważam, że akceptując ogólne normy, trzeba sensownie dopuszczać wyjątki.

I. Jurek: Może w tej sytuacji lepiej dać gościom ziemniaki? Uważam, że łatwiej jest, gdy się po prostu ustanowi pewną zasadę, a potem stara się jej przestrzegać bezwyjątkowo. Dwadzieścia lat temu nie było sklepów otwartych w niedzielę i wszyscy sobie radzili. Trzeba tylko chcieć i świadomie przyjąć taką zasadę — wtedy jest zupełnie inaczej.

A. Dylus: Może to te różne drogi do Boga...?

I. Jurek: Od lat udaje nam się nie robić zakupów w niedzielę — poza cukiernią, kwiatami, wyjątkowo benzyną...

A. Dylus: Czyli jednak muszą być wyjątki! Ktoś musi pracować

I. Jurek: Kwiaty i ciastka powinny być świeże, a wszystko inne można kupić na zapas.

Od czasu do czasu kupuję ciastka w niedzielę, może dlatego, ze jestem z Poznania Ale poważnie: są rodzaje pracy, które są służbą. Przecież nie wymagamy od lekarza, aby rezygnował z dyżuru, święcąc niedzielę. Podobnie kupię kwiaty przy szpitalu, odwiedzając chorego. Najważniejszy problem społeczny polega jednak na tym, że w te niedzielne „rytualne” zakupy wchodzimy w Polsce jak w masło.

J. Makowski: Jezus powiada, że prawo jest dla człowieka, a nie człowiek dla prawa. Dlatego boję się wszystkich zakazów, które nie uwzględniają wyjątków. Tym bardziej w tak nieostatecznej sprawie, jak kwestia zakupów w niedzielę. Po drugie, jako uczeń ks. Józefa Tischnera zawsze czuję opór przed narzucaniem prawa i norm religijnych innym. Religia ma wyzwalać, a nie zniewalać. Nawet prawo absolutnie słuszne i prawdziwe, kiedy powstaje i zaczyna obowiązywać w atmosferze zniewolenia, może prowadzić do czegoś niedobrego. Chyba że — tak jak mówi pani Jurek — dzieje się to w poczuciu absolutnej wolności. Chciałbym, aby wszyscy katolicy w Polsce tak świadomie postępowali, ale nie na zasadzie narzucania absolutnego nakazu z góry.

A. Dylus: Ale przecież prawo jest potrzebne! Pomaga ono w tworzeniu norm społecznych. W przypadku niedzieli bardzo boleję nad tym, że prawo nie chroni dobra, jakim jest ten wolny od pracy dzień. Dlaczego? Wyobraźmy sobie prywatnego przedsiębiorcę-sklepikarza, który z racji przekonań nie chce otwierać sklepu w niedzielę, ale brak prawnego nakazu sprawia, że wszyscy inni właściciele na jego ulicy otwierają swoje sklepy. On wtedy musiałby się pogodzić z faktem, że dochody i zyski jego konkurentów są o jedną siódmą wyższe, czyli że on na tym traci. Norma prawna pomagałaby natomiast zachować zasady uczciwej konkurencji.

Innym dobrym przykładem jest prawna ochrona życia poczętego. Badania pokazują jednoznacznie, że w ostatniej dekadzie XX wieku wzrosła w Polsce liczba osób akceptujących wartość życia od początku.

J. Makowski: Tylko że mnie do respektowania zasad mojej religii nie jest potrzebne

I. Jurek: Panu może nie jest potrzebne, ale lekarzom?

J. Makowski: Rozumiem argumentację pani profesor, ale przeżywając religię jako wyzwolenie do bycia wolnym i — co za tym idzie — akceptującym nauczanie Kościoła, nie potrzebuję do tego sojusznika w postaci ustawodawstwa. O ile oczywiście państwo nie narusza mojej wolności, zabraniając mi na przykład chodzenia do kościoła czy zmuszając kobietę do usunięcia ciąży, gdyż pożądana rodzina to dwa plus jeden.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 następna strona

Ksawery Knotz OFMCap.

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?