Czytelnia

Ksawery Knotz OFMCap.

Nasza moralność powszednia, Dyskutują: Aniela Dylus, Izabela Jurek, Ksawery Knotz OFMCap, Jarosław Makowski, WIĘŹ 2005 nr 2.

I. Jurek: Świadomy katolik to człowiek, który odpowiedzialnie traktuje swoją pracę, który potrafi się poświęcić, zrobić coś za kogoś, jest odważny, a przynajmniej stara się być odważnym. Czy znam takich ludzi? Znam wiele rodzin, które żyją według zasad wiary, którym nie sprawia kłopotu poszczenie w piątek, nawet i w środę, niechodzenie do sklepu w niedzielę. Są to wspaniali ludzie tworzący piękne rodziny, gdzie dzieci wyrastają w dobrej atmosferze, gdzie jest wspólna modlitwa, wspólna lektura Pisma Świętego. Oczywiście nie twierdzę, że to jest powszechne, ale jeżeli ktoś mnie zapyta, czy są tacy ludzie, odpowiadam, że tak.

J. Makowski: Nie potrafię podejść do człowieka, np. nauczyciela, i pytać, czy jest katolikiem. Poza tym: albo ktoś jest przyzwoity, albo nie. Byłoby mi trudno zdefiniować taki kod katolicki, pozwalający rozpoznawać wierzących.

— Chodzi nam po prostu o kod moralności chrześcijańskiej Że w życiu człowieka widać zasady.

J. Makowski: Takim kryterium może być to, czy człowiek żyje duchem błogosławieństw.

A. Dylus: Chyba rzeczywiście trudno dzisiaj o takie jednoznaczne doświadczenie, jakie ma pani Izabela Jurek. Dziś raczej katolickość nie rzuca się w oczy. Zdarza się, że ludzie przez kilka lat pracują razem i dopiero potem zauważają, że ten drugi jest też głęboko wierzący.

I. Jurek: Zauważyłam, że jeśli chodzi o odpowiedzialne podejście do pracy, czy w ogóle przekonanie, że można na kimś polegać, to często osobami wyróżniającymi się są byli harcerze. Myślę, że owocuje tu wieloletnie stawianie wymagań. Jeżeli ktoś był w dzieciństwie czy w młodości przyuczany do jakiegoś kształtowania siebie i swego charakteru, do ascezy czy wyrzeczeń — potem jest mu łatwiej.

— Czy sądzą Państwo, że rok 1989 był jakiegoś rodzaju cezurą w rozwoju moralności Polaków? Czy coś istotnego zmieniło się przez ostatnie 15 lat w naszym postrzeganiu, doświadczaniu, rozumieniu moralności?

A. Dylus: Można by odpowiedzieć słowami ks. Tischnera, że był to nieszczęsny dar wolności. Wybory moralne stały się trudniejsze, bardziej skomplikowane, mniej jednoznaczne. Pojawiły się nowe problemy, i to na coraz szerszą skalę, np. wszechobecna korupcja. Co poradzić człowiekowi, który prowadzi własną firmę, zatrudnia trzydzieści osób, po raz enty staje do przetargu i wie, że po raz enty ten przetarg przegra, bo tego typu sprawy są „ustawiane”. On jest przecież odpowiedzialny za swoich pracowników

J. Makowski: A co ma biedny zrobić? Choć ma moralny dyskomfort, daje łapówkę. Wybiera mniejsze zło

A. Dylus: Jeśli chodzi o wskaźniki postrzegania korupcji, nasz kraj spada coraz niżej. Ale może my zbytecznie aż tak bardzo zastanawiamy się nad pytaniem, jak nasza wiara przekłada się na wybory moralne? Ja bym powiedziała, że ważne jest, iż nasza religia przekłada się na zakorzenienie, na to, co nazywamy małą ojczyzną. Na wspomnianym tu Podkarpaciu dzięki religijności jest większe zakorzenienie i integracja lokalna. Także w innych miejscach ludzie czerpią siłę moralną z parafii czy wspólnoty lokalnej, czasem stowarzyszenia czy organizacji pozarządowej. Czy to wspólnota neokatechumenalna, czy klub wspomagania misji, czy cokolwiek. Religijne zaangażowanie daje im siłę do pozytywnych wyborów.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 następna strona

Ksawery Knotz OFMCap.

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?