Czytelnia

Historia

Polacy - Żydzi

Marcin Zaremba, Oni mordują nasze dzieci. Mit mordu rytualnego w powojennej Polsce, WIĘŹ 2007 nr 10.

Historia „niedokończonego pogromu” w Rzeszowie unaocznia zakorzenienie mitu w zbiorowej wyobraźni oraz łatwość, z jaką potrafił zmobilizować ludzi do przemocy etnicznej. W wyobraźni społecznej mit obecny był już wcześniej. Istotny jest kontekst jego erupcji. Od marca 1945 r., zwłaszcza na wschodzie i południu kraju, dochodziło do napaści na ludność żydowską, przede wszystkim na tle rabunkowym. Motywem była także chęć zapobieżenia odzyskiwaniu przez Żydów mienia utraconego w czasie wojny; w ogóle przemoc stanowiła wówczas rzeczywistość dnia codziennego. Ożywienie mitu dodało nowego impulsu dotychczasowej fali przemocy wobec Żydów. W sferze symbolicznej umocniły autostereotyp polskiej ofiary. Agresja wobec Żydów zyskała moralne uzasadnienie: skoro mordują „nasze dzieci”, musimy się bronić.

Chcecie pić katolicką krew

Wydarzenia rzeszowskie rozpoczęły triumfalny pochód mitu wraz z towarzyszącą mu eskalacją zbiorowej przemocy wobec ludności żydowskiej. Nie tylko Żydzi wyjechali bowiem z Rzeszowa — mit wydostał się z miasta prawdopodobnie jeszcze przed nimi. Landesmann wspominał, mając zapewne na myśli milicjantów, że jeszcze 12 czerwca: „zatelefonowano do poszczególnych miast, by zatrzymać jadących Żydów i rozstrzeliwać”19. W tym regionie Polski przywilejem posiadania telefonu cieszyły się niemal wyłącznie instytucje, wśród nich milicja. Czyżby za transmisję mitu odpowiedzialni byli milicjanci, dzwoniący do siebie z posterunku na posterunek? To by tłumaczyło błyskawiczne tempo rozprzestrzeniania się wieści. W każdym razie informacja na pewno dotarła do Przemyśla. Obecność mitu odnotowano także w powiecie gorlickim (woj. krakowskie)20. Pod datą 22 czerwca Hugo Steinhaus odnotował w swoim dzienniku wiadomość, jakoby także w Tarnowie doszło do napadu na dom, w którym schronili się Żydzi. Powodem miało być znikanie dziewczynek. Wybitny matematyk zauważył: Okazuje się, że mord rytualny na Żydach nie zapobiegł mitowi, który przeżyje Żydów21.

W Krakowie wiara w mit objawiła się jeszcze przed wypadkami rzeszowskimi. Fakt, że nastąpiło to przed Wielkanocą, może wzmacniać hipotezę o religijnej inspiracji nagłego pojawienia się w wyobraźni zbiorowej wiosną 1945 r. przekonania o realności mordu rytualnego. Mieszkający wówczas w Krakowie Jacek Kuroń zapamiętał: Kiedyś mama poprosiła dziadka, żeby wyprowadził Felka [młodszy brat Kuronia — M.Z.] na spacer. Dziadek wziął go za rękę i ciągnął, a Felek płacząc wyrywał się. Tuż obok domu był bazar, a na nim — było akurat przed Wielkanocą — tłumy. Ja bawiłem się na podwórku. W pewnym momencie na podwórko wtargnął tłum prowadzący dziadka i ryczącego przeraźliwie Felka. Trzeba dodać, że Felek był blondynkiem o jasnej karnacji. Dziadek — stary, zniszczony człowiek, w czapce. Ktoś zaczął krzyczeć: — Gdzie ta matka, zobaczymy, czy to jej dziecko. Felek, o dziwo, nie przestawał płakać, chociaż mama wzięła go na ręce pod czujnym okiem tłumu, który gotów był w każdej chwili go wydrzeć. — Gdyby to była matka, to by dziecko nie płakało — wołali. Okazało się, że ludzie uznali dziadka za Żyda, który ciągnie dziecko na ubój rytualny, na macę. Gdy rzecz się wyjaśniła, ludzie z tłumu stwierdzili, że przyszli, ponieważ chcieli zapewnić dzieciom bezpieczeństwo22. Kuroń nie podaje, gdzie dokładnie wówczas mieszkał, ale zwraca uwagę, że stary mężczyzna prowadzący płaczące dziecko wzbudził tyle sensacji właśnie na bazarze. Późniejszy pogrom w Krakowie, zamieszki w Lublinie i w Warszawie także swój początek wzięły na placu targowym.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 następna strona

Historia

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?