Czytelnia

Piotr Wojciechowski

Piotr Wojciechowski, Powrót do Niegowici. Ile w nas Jana Pawła II, WIĘŹ 2008 nr 10.

„Wolność jest dana człowiekowi przez Stwórcę i jest mu równocześnie zadana. Poprzez wolność bowiem człowiek jest powołany do przyjęcia i realizacji prawdy. Wybierając i wypełniając prawdziwe dobro w życiu osobistym i rodzinnym, w rzeczywistości ekonomicznej i politycznej, czy wreszcie w środowisku narodowym i międzynarodowym, człowiek realizuje swą wolność w prawdzie.”

Czytając te słowa, widzimy, że aby pojąć Jana Pawła głębiej, musimy wniknąć w szczegółowe papieskie rozważania o prawdzie, o antropologii ciała i rodziny, o sprawiedliwości politycznej i ekonomicznej, i tak dalej...

Dziurawe buty wikarego

Mogą więc Polacy powiedzieć, że papież Wojtyła został nam przez Opatrzność dany, że dany nam został ten tężejący już w legendę pontyfikat, a jednocześnie został nam zadany. Zadaniem na dziś ciągle jest zamknięty już okres 1978-2005. Zadaniem jest porządkowanie i przekazywanie jego nauki.

Pytając „ile w nas Jana Pawła II?”, pytamy zarazem: czy radzimy sobie z zadaniem, czy ogarniamy je, czy dźwigamy choćby części, podejmujemy choćby wybrane wątki. Wzrusza nas mnożenie papieskich pomników, nadawanie imion, bicie pamiątkowych monet czy medali. Budzi życzliwość i sympatię ruch pielgrzymowania śladami Jana Pawła II, no niechby i z popularnością „wadowickich kremówek” włącznie. Za rzadko jednak, za cicho się przypomina, że nie o to chodzi, że nie taka jest potrzeba najpilniejsza.

Dostałem ostatnio miły podarunek — pocztówkę z obrazem Matki Boskiej Wniebowziętej z Niegowici, z parafii, w której Karol Wojtyła zaczynał służbę kapłańską jako wikary. Przypomniał mi się zaraz strzęp ze wspominkowej relacji: parafianka widziała młodego księdza, jak modlił się na miedzy między zbożami, widać mu było wystające na polną drogę buty z mocno dziurawymi zelówkami...

Pomyślałem sobie wtedy, jak nam wszystkim, katolickim mędrkom i wykształciuchom, blisko i po drodze do Watykanu, do Ziemi Świętej, na uniwersyteckie kongresy, a jak nam daleko i pod górę do parafii!

Jeśli jakiekolwiek zadanie jest i ważne, i pilne, to właśnie torowanie drogi żywemu, nie gipsowemu, Janowi Pawłowi II do polskich parafii. Jeśli on ma być „w nas” — to powinien być właśnie tak, jakby wracał do Niegowici. To zadziwiające, jak uczeni eklezjolodzy mądrze i pięknie mówią o gminach pierwszych chrześcijan, w których rodził się Kościół, a jak im trudno pisać o współczesnej parafii. A tymczasem potrzebą chwili jest odczytać od nowa te wszystkie sprawy fundamentalne i wieczne, sprawy Kościoła i człowieka, przetłumaczyć je na język parafialnej praktyki. Pod kierownictwem księży proboszczów? Obok ich woli i wiedzy? Wbrew nim? Nie wiem, na pewno z trudem, wbrew inercji struktur, przeciwko temu, co Paweł z Tarsu określił „duchem ciężkości”.

W parafii odpowiedzieć trzeba: ile w nas jego ekumenizmu? Tam muszą być wiązane porwane więzi wewnątrz Kościoła. Tam trzeba mówić, jak mają się do siebie jedność i nacjonalizm. Tam rozwiązywać sprzeczności między jednością a klerykalizmem, paternalizmem.

W niewielu parafiach mamy duszpasterzy tak rozumiejących młodzież jak Jan Paweł II. Ale w każdej jest młodzież, jak ta, w której on widział wiosnę i nadzieję, czekająca na takich przewodników jak on, jak „Wujek” turysta, kajakarz i narciarz, jak ten starzec, co żegnał młodych słowami „szukałem was”.

To w parafiach powinniśmy dawać dowód naśladowania jego miłości do Kościoła, w parafiach realizować wierność i odpowiedzialność, a także misyjność. To świeccy muszą się poczuć posłani przez papieża, przynagleni do wchodzenia z Ewangelią w społeczeństwo zagrożone przez permisywizm, obojętność ukrytą w tolerancji, zdezorientowane przez chaos medialny, często ukrywający amoralizm pod przykrywką pluralizmu.

Pytanie „ile w nas Jana Pawła II” sprowadzić można więc do innego: ile żywego, nie z kamienia czy brązu, Jana Pawła w polskich parafiach? Odpowiedź mało optymistyczna? Tym pilniej trzeba usłyszeć znowu jego „nie lękajcie się”, jego „otwórzcie drzwi Chrystusowi”, jego „wypłyńcie na głębię”, „idźcie do źródeł”. Może przy okazji kolejnej rocznicy starczy nam odwagi, by zadać sobie pytanie, jakie on by zadał: „Ile w nas Chrystusa?”.

Piotr Wojciechowski

Piotr Wojciechowski — ur. 1938. Pisarz, scenarzysta i publicysta, profesor PWSFTiT w Łodzi i wykładowca na Wydziale Dziennikarstwa UW. Autor powieści i książek dla dzieci. Laureat nagród literackich, m.in. Fundacji im. Kościelskich i Nagrody PEN Clubu. W latach 2003-2005 prezes Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Członek Komisji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Świeckich i Zespołu Laboratorium WIĘZI. Biblioteka WIĘZI opublikowała wybór jego esejów Caf Navarra. Mieszka w Warszawie.

poprzednia strona 1 2 3 4

Piotr Wojciechowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?