Czytelnia

Piotr Czekierda

Piotr Czekierda, Preambuła bez dylematów, WIĘŹ 2005 nr 12.

Mówiąc o możliwym polskim wpływie, mam na myśli także wielki potencjał intelektualny, jaki kryje się w polskim doświadczeniu kulturowym i politycznym. Żyjemy w kraju dość niezwykłym. To Polacy jako jedni z pierwszych głosili potrzebę wolności religijnej, która nie wyklucza troski o własną tożsamość, i potrafili wspaniale korzystać z kulturotwórczej siły chrześcijaństwa. To my doświadczyliśmy, jakie znaczenie ma religia w podtrzymywaniu ciągłości państwowej, gdy tego państwa nie mieliśmy, a mimo to trwało ono między Polakami, w dużej mierze dzięki duchowieństwu. To przecież nam, w latach okupacji a później komunistycznego zniewolenia, religia dawała duchowe, moralne i materialne wsparcie. To wreszcie z naszej stolicy polski papież wysłał impuls do odmienienia oblicza naszej europejskiej ziemi na bardziej solidarne i godne. Może właśnie nadarza się sposobność, aby po gorszącym okresie politycznej burzy i naporu z początku lat dziewięćdziesiątych spłacić dług, jaki mamy wobec zjawiska nazywanego religią i solidnie zbadać jego związki z państwem? Bez uprzedzenia i zawężania horyzontów.

To bogactwo doświadczenia napawa mnie nadzieją, że próba określenia współczesnych relacji między religią chrześcijańską a państwem demokratycznym może być szansą na wypracowanie autorskiego wkładu Polski w rozwój filozofii politycznej. Tak, jak kiedyś byliśmy dumni z tolerancyjnej, wielokulturowej Rzeczypospolitej, tak dzisiaj może uda nam się wypracować model współistnienia, wzajemnego inspirowania i wzajemnego kontrolowania się religii i demokracji? Model, z którego będziemy dumni i który będzie naszym autorskim wkładem w toczącą się w Unii Europejskiej debatę nad modelem państwa neutralnego światopoglądowo.

Może znów nadchodzą czasy, gdy władcy o potężnych wpływach będą szukali wsparcia w myślicielach o potężnych głowach, tym bardziej że brakuje nam politycznych wizjonerów pokroju Roberta Schumana? Skoro sto pięć politycznych głów Konwentu Europejskiego, pod przewodnictwem Valryego Giscard dEstainga, nie zdołało wypracować propozycji godzącej sprzeczne interesy, może zwrócą się o pomoc do filozofów?

Inspirująca dla przyszłej debaty może być postawa Jrgena Habermasa, który — choć daleki od bycia rzecznikiem religijnej ortodoksji — wskazuje, iż w interesie własnym państw konstytucyjnych leży delikatne obchodzenie się z wszelkimi źródłami kultury (a do nich zalicza Habermas również religię), którymi żywi się świadomość normatywna i solidarność obywatelska oraz że liberalna kultura polityczna może nawet domagać się od obywateli świeckich udziału w wysiłkach przekładania ważkich treści z języka religijnego na język ogólnie dostępny1.

Ponowne określenie relacji między religią a państwem demokratycznym, pozbawione wzajemnej niechęci i podejrzliwości, jest wielkim wyzwaniem. Może nam w tym pomóc w tym pomóc filozofia polityczna, przyjmując na siebie ciężar uniesienia, opisania owych dylematów i zaproponowania politycznych projektów. Czy to oznacza zamazanie prawdy historycznej, filozoficznej, politycznej? Wręcz przeciwnie — raczej świadome samoograniczenie i pokorę wobec prawdy, której wymowa jest silniejsza niż ludzkie projekty polityczno-społeczne.

Piotr Czekierda

1 Stanowisko Jürgena Habermasa podczas debaty z kardynałem Josephem Ratzingerem, 19 stycznia 2004 w Akademii Katolickiej w Monachium. Cyt. za wystąpieniem Habermasa podczas konferencji na Uniwersytecie Łódzkim, tekst niepublikowany.

poprzednia strona 1 2 3 4 5

Piotr Czekierda

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?