Czytelnia

Katarzyna Jabłońska

Katarzyna Jabłońska

Przezroczystość

Największym cudownym wydarzeniem w życiu są spotkania. I cała mądrość życia polega na tym, aby je docenić. Gdyby człowiek umiał wykorzystywać spotkania, to życie ludzkie byłoby prawdziwym arcydziełem. To słowa profesora Stefana Swieżawskiego, wybitnego uczonego i myśliciela. Od trzech lat Profesora nie ma już pośród nas — zmarł 18 maja 2004 r. 10 lutego 2007 r. mija setna rocznica jego urodzin. Dokumentalny film Pawła Woldana, zatytułowany po prostu „Profesor Stefan Swieżawski”, stwarza trudną do przecenienia szansę spotkania i opowiada o życiu, które jawi się właśnie jako arcydzieło.

Nie znałam Profesora bardzo dobrze, jednak każde z tych kilkunastu spotkań z nim, w których dane mi było uczestniczyć, dodawało mi sensu oraz wiary w dobro i piękno człowieka, w dobro i piękno świata. Promieniowały one z samego Profesora, ze sposobu, w jaki spotykał drugiego człowieka, w jaki mówił o rzeczach najważniejszych i najprostszych. On sam potrafił odnajdywać je w otaczającym świecie — w sprawach arcyważnych, jak wiara, filozofia, życie wedle cnót, ale też w tych, wydawałoby się, mniej istotnych — jak uroda i elegancja ukochanej żony czy smak tortu hiszpańskiego, ulubionego przysmaku w dzieciństwie. Żarliwość i zachwyt spotkań z ludźmi i światem zachował do końca, zdumiewał nimi nas, młodszych od siebie o co najmniej sześćdziesiąt lat.

Krzywousty

Właśnie takiego Profesora spotykamy w dokumencie Pawła Woldana. Ten długi, bo prawie czterogodzinny film, rozpisany na 27 ośmio-dzięwieciominutowych spotkań, jest czymś o wiele więcej niż ciekawym wywiadem rzeką czy barwną kroniką życia fascynującego człowieka. Twórcom udała się rzecz wyjątkowa: z ich filmu wyłania się nie tylko bardzo intensywny portret — także wewnętrzny — Profesora, ale również „projekt życia”, który się w jego biografii wypełnił.

O tym, jak ów „projekt życia” Profesor realizował, autorzy filmu opowiadają bardzo interesująco i jednocześnie z prostotą. Znakomicie potrafią opowiedzieć o niezwykłości człowieka, któremu swój film poświęcili, oraz o niezwykłości świata, z którego się wywodził i do którego — pomimo że świat ten fizycznie został przez wojnę i komunizm zniszczony — przynależał.

W losach Profesora zawiera się szmat polskiej historii oraz dzieje jego ziemiańskiej rodziny, w której pielęgnowano patriotyzm, szacunek dla wiedzy, pracy i piękna. To z rodzinnego domu wyniósł przeświadczenie, że każdy musi być w swoim życiu w jakimś sensie twórcą piękna. O swoich korzeniach Profesor mówi z dumą i wdzięcznością. I trudno się dziwić — śledząc losy Stefana Swieżawskiego, począwszy od narodzin w cudownie położonym nad malowniczym Bugiem dworze w Hołubiu na południowo-wschodniej Hrubieszowszczyźnie, zawsze pełnym obecności matki, która swoim dzieciom podarowała miłość i zamiłowanie do twórczego spędzania czasu; poprzez czas studiów we Lwowie, płomiennych dyskusji i beztroskich spotkań młodzieży z Sodalicji Mariańskiej i „Odrodzenia”, głębokiej przyjaźni z Tadeuszem Fedorowiczem i Janem Szeptyckim, a potem miłość do Marii Stadnickiej, z którą stanowili nierozłączną parę aż do śmierci, czyli siedemdziesiąt lat — jasne się staje, skąd format ludzi pokroju Profesora. Jasne tym bardziej, że dzięki filmowi możemy posłuchać samego Profesora. Ale możemy również przyjrzeć się jego życiu i dokonaniom także z innej perspektywy — drugim narratorem filmu jest Artur Żmijewski. Aktor patrzy na Profesora oczyma zafascynowanych jego osobą autorów filmu, którym, jak sami mówią, „dane było obcować z mędrcem”.

1 2 3 4 następna strona

Katarzyna Jabłońska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?