Czytelnia

Sekularyzacja

ks. Andrzej Draguła

ks. Andrzej Draguła, Quebec: od katolicyzmu masowego do masowego zeświecczenia, WIĘŹ 2006 nr 12.

Skoncentrowanie się wyłącznie na duszpasterstwie tych, którzy jeszcze w Kościele pozostali, wydaje się jednak teologiczną i pastoralną ślepą uliczką. Mimo że wciąż 84% ankietowanych deklaruje swoją – różnie definiowaną – identyfikację z Kościołem katolickim12, to mieszkaniec Quebecu nie rodzi się już katolikiem, ale staje się nim w wyniku procesu ewangelizacyjnego. Owszem, wciąż istnieje silny związek kulturowy z katolicyzmem, nie przekłada się on już jednak na niegdysiejszą religijność ani na osobistą decyzję wiary. Jeśli więc Kościół chce przeżyć, nie może się zgodzić jedynie na trzymanie za rękę umierających i musi zadbać o przyszłe generacje. Przekonanie to zdaje się dominować w pokoleniu najmłodszych kapłanów, którzy o wiele lepiej odnajdują się w ewangelizacji niż w szczątkowym duszpasterstwie. By jednak tak się stało, trzeba dokonać zasadniczych zmian w strukturze duszpasterstwa parafialnego. Dzisiaj przygotowaniem do sakramentów coraz częściej zajmują się osoby świeckie, a kontakt z księdzem jest coraz rzadszy. Zdarza się, iż w wyniku łączenia parafii jeden ksiądz obsługuje kilka dotychczasowych wspólnot, gdzie pojawia się jedynie, by udzielić sakramentów. Nie służy to jednak ani budowaniu więzi wewnątrz samej wspólnoty, ani wspólnoty z kapłanem. Zmianie podlega więc także duszpasterstwo parafialne. Coraz więcej rodziców decyduje się na chrzest dzieci w późniejszym wieku. Liczba małżeństw sakramentalnych spada o połowę. Domy pogrzebowe oferują własne obrzędy religijne, na które coraz częściej decydują się wierni, gdyż zwalnia to ich z kłopotliwej wizyty w parafii.

Mówi się wprost, iż Kościół katolicki w Quebecu przeżywa zmierzch „cywilizacji parafialnej” wywodzącej się wprost z trydenckiej wizji Kościoła13. Dotychczasowa struktura parafialna opierała się na naturalnych więziach społecznych, na które jednak liczyć już nie można, i to nie tylko w strukturze wielkomiejskiej, ale także na wsiach. Łączenie poszczególnych wspólnot i tworzenie megaparafii nie wydaje się jednak najlepszym rozwiązaniem. Chodzi bowiem o tworzenie takich struktur, które będą świadczyły o bliskości Kościoła z człowiekiem, czego nie da się wytworzyć w wielkiej, anonimowej parafii. Jedynie taka struktura wydaje się odpowiadać religijnym potrzebom w społeczeństwie zsekularyzowanym. Wspomniany raport wskazuje, iż jedyną formą religijności, która może skutecznie zaistnieć w społeczeństwie nowoczesnym, jest wiara osobowa, wybrana w sposób wolny i zdolna do określenia tożsamości wobec społeczeństwa. Wiara ta – według autorów raportu – winna rodzić postawę swoistej krytycznej opozycji wobec społeczności poprzez troskę o wykluczonych, biednych, wyrzuconych poza nawias społeczny14.

Czy jednak Kościół, który będzie się definiował w swej relacji do świata przede wszystkim poprzez solidarność społeczną i działalność charytatywną, będzie rzeczywiście fascynujący i pociągający? Normand Provencher jest dość sceptyczny wobec siły ewangelizacyjnej takiego Kościoła. Dziś widać zresztą, że również charytatywny wymiar działania Kościoła pozostawia wiele do życzenia. Na pewno byłby to zatem Kościół wiarygodny, ale czy pociągający?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Sekularyzacja

ks. Andrzej Draguła

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?