Czytelnia

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Stary człowiek wie

Rozmawiają: prof. Anna Świderkówna (papirolog, znawczyni antyku i Biblii), Anna Śleźnik (dyrektor Domu Pomocy Społecznej im. Jana Pawła II w Kielcach), Joanna Zalewska (doktorantka w Szkole Nauk Społecznych IFiS PAN) oraz Katarzyna Jabłońska („Więź”)

„Więź”: „Jaka Pani jest stara...” — to jeden z największych komplementów, jakim można obdarzyć kobietę w Chinach. U nas powszechne jest przeświadczenie, że „starość się Panu Bogu nie udała”.

Anna Śleźnik: Ależ udała się! Choć oczywiście odpowiedzi na to pytanie każdy musi udzielić we własnym imieniu. Trudno się dziwić, że ktoś doświadczający litości, braku zrozumienia, odrzucenia, osamotnienia — narzeka i twierdzi, że starość absolutnie się Panu Bogu nie udała. Taki ktoś cierpi. Bywa jednak, że cierpi również z powodu zapatrzenia w siebie, w swoje cierpienie. W naszym domu mamy do czynienia z takimi sytuacjami, ale nie tylko z takimi — jestem urzeczona Starszym Państwem, którzy pomimo trudów, jakie przynosi sędziwy wiek, potrafią cieszyć się życiem, mają pragnienia i chcą je realizować. Bardzo otwarci na innych, wciąż kochają ludzi i życie, pomimo że przynosi ono wiele trudu, wyrzeczeń i bólu. Na starość organizm szwankuje, czasem nawet bardzo, człowiek staje się mniej wydolny, już samo to sprawia, że świat wygląda inaczej. A jednak pomimo tego, nie zamykają się w zgorzknieniu, są ciekawi drugiego człowieka i świata.

— To jest coś, co budzi podziw, czego powinniśmy się od starych ludzi uczyć. Z tego jednak można wywieść wniosek, że Panu Bogu nie starość się udała, ale człowiek...

Anna Świderkówna: Zaraz, zaraz... to jednak niezupełnie tak. Mnie się zdaje, że starość bardzo się Panu Bogu udała. Moja sytuacja jest oczywiście dość nietypowa. Dzięki swoim książkom, które wciąż się ukazują, mam pewną swobodę finansową — nie muszę myśleć o każdym groszu, co daje poczucie niezależności oraz do pewnego stopnia poczucie bezpieczeństwa. Najważniejsze jest jednak to, że jestem potrzebna, a takie poczucie w przypadku starego człowieka jest arcyważne; mało tego — jestem rozrywana. Oczywiście starość przynosi wiele strat: traci się przyjaciół, najbliższych. I traci się siły, sprawność fizyczną — w tej chwili bez porównania szybciej się męczę przy pisaniu niż przed trzydziestu laty, mimo że używam komputera.

Starość sprawia, że pod pewnymi względami jest mi trudniej, jestem jednak przekonana, że nie byłabym w stanie napisać tego, co piszę obecnie, gdybym była jakieś trzydzieści lat młodsza. Wiek przynosi dojrzałość. Młody człowiek bywa znakomicie wykształcony i inteligentny, a jednak brakuje mu zazwyczaj mądrości, którą zdobywa się z wiekiem. Dojrzałość jest przywilejem starości. Świetnie ujął to pewien ksiądz. Podczas któregoś z naszych spotkań zauważyłam: „Oboje się starzejemy”, a on na to: „Tak, ale to zysk. To jest coś, co wygrywamy”.

— Niestety współczesny świat w starości widzi raczej przegraną, co więcej wzbrania się, żeby o niej pamiętać.

A. Świderkówna: No właśnie, a jednym ze źródeł złego samopoczucia człowieka starego jest przeświadczenie, że on już na nic nikomu nie jest potrzebny, że powinien usunąć się z życia. To oczywiście nieprawda! Jednak trudno dyskutować z takim odczuciem.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?