Czytelnia

Ksawery Knotz OFMCap.

Tęsknota za jednością, Dyskutują: Renata Arendt-Dziurdzikowska, Szymon Grzelak, Zbigniew Izdebski, Ksawery Knotz OFMCAP, WIĘŹ 2004 nr 8-9.

Zajmuję się m.in. badaniem skuteczności wychowania w dziedzinie seksualności. Widzę, że edukacja może uodparniać młodych ludzi na modę wczesnej inicjacji seksualnej. Może nawet wzrastać satysfakcja niektórych z faktu, że nie współżyją. Z badań wynika, że procent młodzieży faktycznie podejmującej współżycie jest o wiele niższy niż tzw. przekonania normatywne młodzieży, czyli ich przypuszczenia o rzeczywistości.

Jestem naprawdę gorącym zwolennikiem lepszej edukacji, lepszego kształcenia nauczycieli — byle tylko nie uciekać od wartościowania. Człowiek od tego nie może w życiu uciec. Trzeba coś określić jako dobre, a coś jako złe, żeby w ogóle móc się poruszać. Perspektywa religijna jest tu bardzo pomocna. Gdy prowadziłem zajęcia ze studentami psychologii, usiłowałem im prezentować wartość wstrzemięźliwości przedmałżeńskiej. Ze zdziwieniem obserwowałem, że w sposób refleksyjny reagowali na moje słowa ludzie szukający — zaangażowani katolicy, buddyści, muzułmanka, zdarzył się protestant. Natomiast ci, którzy odrzucali duchowość, nie byli gotowi słuchać o jakichkolwiek ograniczeniach, ponieważ, jak sądzę, nie mieli potrzeby wyjścia poza kategorię cielesności, ewentualnie uczuć. Dla tych ludzi czas na szukanie czegoś więcej w miłości nadejdzie zapewne dopiero w sytuacji jakiegoś głębszego kryzysu.

R. Arendt-Dziurdzikowska: Chciałabym tu przypomnieć pytanie, które stawiałam bohaterom mojego tekstu: „czy seks bez miłości może być doświadczeniem duchowym?”. Wszyscy odpowiadali, że nie. Mieli doświadczenia seksualne, w których nie było więzi, bliskości. Było to dla nich trudne doświadczenie, głównie fizjologiczne, pozbawione głębi. Zgadzają się też, że sam seks nie może być lekarstwem na brak miłości. Gdy w związku brakuje porozumienia, najpierw musi przyjść zgoda, a dopiero potem seks. Seks wyraża miłość, więc trzeba ją przede wszystkim pielęgnować. Dobry seks wieczorem zaczyna się od „dzień dobry” przy śniadaniu, a najszczęśliwsze w seksie są pary, które razem zmywają naczynia

— Wielu obarcza Kościół odpowiedzialnością za niedojrzałe postawy Polaków w dziedzinie seksualnej. A przecież Karol Wojtyła napisał „Miłość i odpowiedzialność” w 1962 roku — czterdzieści dwa lata temu. Papieżem jest od ponad dwudziestu pięciu lat i jego teologia ciała obecna jest w Kościele w sposób wręcz spektakularny, jako oficjalne nauczanie. Skąd więc biorą się ciągłe problemy ze stosunkiem Kościoła do seksualności?

Sz. Grzelak: Z moich obserwacji wynika, że sprawa blokuje się pomiędzy wiedzą rozumową a głęboką, wewnętrzną świadomością. Co innego mieć w głowie, że seksualność to coś pięknego i dobrego, a zupełnie co innego zintegrować to, uwewnętrznić i realizować w życiu, w relacji małżeńskiej. Jak słusznie wskazał pan profesor, trudno jest małżeństwom rozmawiać o sprawach współżycia, nie umieją tego robić. Dotyczy to nawet części małżeństw mocno zaangażowanych religijnie. Prócz teoretycznej wiedzy potrzeba także okazji do jej uwewnętrznienia, to znaczy sposobów przełożenia tej wiedzy na konkret życia tak, by nie burzyć ich duchowości, uszanować cielesność i pokazywać seksualność jako piękno.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Ksawery Knotz OFMCap.

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?