Czytelnia

Katarzyna Jabłońska

Katarzyna Jabłońska, W Domu Praczki, WIĘŹ 2006 nr 12.

Nie jest łatwo eksponować prace tej artystki, sprawić, aby każda z nich mogła wybrzmieć; łatwo zagubić zawarte w nich światło, faktury użytych materiałów. Tym razem się udało — trzy sale Domu Praczki na czas obecności w nich tkanin i rysunków Ireny Marii Palki stały się przestrzenią sakralną, co zresztą nie dziwi: większość z jej dzieł mogłaby znaleźć swoje miejsce w świątyni. Pośród tych prac poczuć się można było jak w mieście Boga, o którym Julianna z Norwich pisała: W punkcie jaźni, w którym dusza staje się zmysłowa, w tym punkcie znajduje się miasto Boga, które nie ma początku.

Poczucie to zawdzięcza oglądający przede wszystkim samej sztuce, z którą obcuje. Nie bez znaczenia jednak jest tu również pomysł wystawienniczy. Agnieszka Orłowska obmyśla dla każdej z przygotowywanych przez siebie wystaw oddzielny scenariusz, starając się, aby układ i aranżacja prac, przestrzeń, w których są prezentowane, muzyka wybrana do poszczególnych ekspozycji, pełniły funkcję dyskretnego przewodnika po świecie artysty.

Trudne piękno

Malując, haftując, szkicując, szyjąc, mnąc tkaniny albo papier, Irena Maria Palka opowiada o prawdzie wcielenia — jej sztuka jest piękną i zarazem bardzo bolesną opowieścią o tym, jak boli Boga człowiek, jak człowieka boli rozpostarcie pomiędzy życiem a śmiercią, materią i duchem oraz istniejącymi w nim — światłem i ciemnością. Opowiada o Bogu, który jest artystą, którego arcydziełem jest człowiek — w tę płonąca bólem materię, z której pozostaje jedynie proch, wpisany jest wszak obraz Niewidzialnego.

Prace Palki przypominają zapomnianą czy może tylko niedocenianą dziś przez Kościół prawdę, że również pięknem pociągać można człowieka do Boga. Kościół, który był w przeszłości wielkim mecenasem sztuki, kreatorem kanonów i mód estetycznych, obecnie niestety, częściej ulega modom niż je kreuje. W efekcie w architekturze i sztuce sakralnej pleni się kicz. Dziś, jak pisze Jerzy Sosnowski w bardzo ważnym tekście „Pokochać trudne piękno3”: Kościół — choć stawia wiernym wysokie wymagania etyczne — na gruncie estetyki podąża za przyzwyczajeniami ludzi, których gust kształtuje nie tradycja ludowa (piękna, lecz zanikająca), ale telenowele.

Zbiory zgromadzone w Galerii Sztuki Sakralnej oraz organizowane tam wystawy czasowe mogą być szkołą patrzenia i wrażliwości estetycznej, miejscem kreowania wzorców, czy choćby dyskusji, co takim wzorcem być może, a co z pewnością nim nie jest. Galeria może być źródłem inspiracji dla budowniczych i gospodarzy świątyń. Podobnie jak Jerzy Sosnowski uważam bowiem, że kształcenie księży winno otwierać ich na rzeczywisty dialog z kulturą współczesną, a tym samym wyzwalać ich z lęku przed tym, co przekracza konwencje estetyczne niedzisiejsze lub trywialne. Są potrzebni zarówno odbiorcom sztuki, jak jej twórcom, jednym i drugim kuszonym przez to, co łatwe.

Obecność wielu znakomitych artystów w Domu Praczki pokazuje, że ich talent mógłby służyć świątyni — jej piękno powinno przecież opowiadać o pięknie Boga. Sztuka prezentowana w galerii, sama idea tego miejsca, przynagla również do pogłębienia naszej chrześcijańskiej antropologii. Słusznie apeluje o to Sosnowski we wspomnianym wyżej tekście, wskazując jednocześnie, że nieposkromiona skłonność do kiczu to niedoskonałość charakteru, zawada na naszej drodze do pełnego człowieczeństwa. Że wyzwanie, jakie stanowi niepokojąca nieraz sztuka, jest wezwaniem. Że przykazanie miłości może obejmować także ukochanie trudnego piękna.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Katarzyna Jabłońska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?