Czytelnia

Joanna Petry Mroczkowska

Joanna Petry Mroczkowska, W krainie wolnych związków, WIĘŻ 2003 nr 12.

System tradycyjny wiązał seks i rodzicielstwo z małżeństwem, które stanowiło o wejściu w dojrzałość. Istniały, jak dobrze wiemy, małżeństwa z rozsądku, z przymusu, z miłości. Dzięki środkom antykoncepcyjnym i społecznej akceptacji niezamężnych kobiet wychowujących dzieci ów konkretny przymus przestał dzisiaj obowiązywać. A co z rozsądkiem i miłością? Miłość, w obiegowym tego słowa znaczeniu, niby pozostała, ale rozsądek zdaje się mówić, że tak pojmowana nie wystarczy na długo… Czy małżeństwo, które wiąże się z wysiłkiem i z koniecznością kompromisu, w ogóle może wydawać się rozwiązaniem rozsądnym?

Wchodzimy więc w kulturowy dualizm. Dawny system opierający się na prawnie usankcjonowanym zobowiązaniu współistnieje z nowym, budowanym na indywidualnie podjętym zamiarze, obejmującym nieprzewidywalny okres zaangażowania. W oczach mężczyzn nader często ideałem jest kobieta „tak niezależna, że nie będzie od mężczyzny niczego wymagała”, od której będzie więc można odejść bez poczucia winy! Często słyszy się, że „jesteśmy ze sobą, kiedy oboje tego chcemy, a nie dlatego, że musimy”.

Nastąpił niemal całkowity zanik okresu zalotów, starań o rękę czy wreszcie narzeczeństwa (jakie to już archaiczne pojęcia!). A przecież służyły one temu, by młodzi ludzie mogli się poznać i stwierdzić, czy sobie odpowiadają, przygotować do podjęcia ról męża i żony, które były jasno określone. Wątpliwość polegała na tym, że nie było pewne, czy właśnie z tą osobą uda im się zrealizować własne oczekiwania. Dzisiaj młodzi traktują związki bardziej jako drogę poznania siebie niż drugiej osoby. I często tkwią bez końca na tej drodze prowadzącej do narcyzmu.

Problem w tym, że tak naprawdę w sprawach damsko-męskich młodzi ludzie dzisiaj nie bardzo wiedzą, czego chcą. Nader często panuje przekonanie, że sprawy uczuciowe powinny być irracjonalne, bez reszty spontaniczne. Istnieje zamęt, niejasność, komu przypada inicjatywa, jak należy się zachować, kiedy jest się „parą”, kiedy powinno dojść do zbliżeń seksualnych, kiedy można zamieszkać razem, kto ma się komu oświadczyć, co wchodzi w skład wzajemnego “zaangażowania”. Ponieważ nie ma stałych ról, zachodzi potrzeba ciągłej improwizacji.

Kobiety łatwo ulegają złudzeniom. Wyciągają absurdalne wnioski, jak w dowcipie rysunkowym zamieszczonym przy rubryce spraw sercowych któregoś z amerykańskich dzienników. Młoda kobieta zwierza się drugiej: „Powiedział mi, że służę mu wyłącznie do seksu, ale skoro taki szczery, to na pewno mnie kocha”. Mężczyznom bardzo odpowiada luz, świadczący o młodzieżowej niefrasobliwości. Wręcz się nim szczycą: patrzcie, jak mi do twarzy z tym bałaganem, zapominalstwem i beztroską! Nieważne, czy to praktyczne w życiu codziennym z jego obowiązkami. A może to ostrzeżenie – no, na takiej podstawie rodziny budować nie można, więc, dziewczyny, nawet tego nie próbujcie! Myślenie strategiczne, przyszłościowe ogranicza się do ambicji finansowych, a co do reszty – zobaczy się. Zastanawia atrofia woli, niemoc, swoista impotencja. Czasem jest ona w wysokim stopniu patologiczna, jak w przypadku Japonii, gdzie coraz częściej zdarza się, że młodzi ludzie zamykają się w swoim pokoju i nie wychodzą z niego latami. Ta epidemia nowej formy autyzmu dotyka tych, którzy według dawniej obowiązujących standardów powinni być już dojrzali.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Joanna Petry Mroczkowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?