Czytelnia

Psychologia a duchowość

Anna Karoń-Ostrowska

W labiryncie skończoności?, z Tadeuszem Gadaczem rozmawia Anna Karoń-Ostrowska, WIĘŹ 2003 nr 8-9.

W trakcie naszej rozmowy pojęcie sensu coraz bardziej zbliża się we mnie do pojęcia nadziei. W takim znaczeniu, jak mówimy o nadziei jako o czymś przedmiotowym, na przykład — mam nadzieję na to, że w tym roku uda mi się skończyć książkę czy pojechać na urlop. W tym kontekście — „mam nadzieję”, znaczy „spodziewam się”. Kiedy to oczekiwanie się wypełni, pojawia się moment, kiedy nadzieja staje się bezprzedmiotowa, ma się wciąż nadzieję, ale właściwie nie wiadomo na co, na coś, czego nie potrafimy nazwać, sprecyzować. Być może to „coś” jest to większe niż nasze marzenia, pragnienia, plany?...

Można też na sprawę nadziei spojrzeć z drugiej strony. Jeśli się wszystkie te nasze spodziewania nie realizują, a my mimo to mamy nadzieję, jakby wbrew nadziei, wbrew różnym naszym niezrealizowanym nadziejom konkretnym, wtedy dopiero ukazuje się nam, czym ona jest naprawdę. Jest to nadzieja na coś, czego się w gruncie rzeczy w żaden sposób nie da określić. Podobnie jest z sensem. Próbujemy go określać w odniesieniu do konkretnych naszych projektów, marzeń. I nagle poza horyzontem otwiera się nam pojęcie sensu, którego nie ma możności określić przedmiotowo, jednak to właśnie ono sprawia, że pomimo wszystko życie ma sens.

Jak na przykład zrozumieć kogoś, kto w czasie trzęsienia ziemi traci cały swój dobytek, rodzinę, dom, i pomimo tej tragedii, która wywraca jego życie do góry nogami, chce jeszcze żyć, chce się z tego podnieść i zacząć na nowo?

Są doświadczenia graniczne, jak przeżycie śmierci najbliższej osoby, bez której dalsze życie wydaje nam się niemożliwe, bez sensu, a my pomimo to decydujemy się żyć dalej. Jest w tym właściwie coś po ludzku niezrozumiałego...

A może tak naprawdę to nie my mamy sens, ale sens ma nas? Sens to jest coś, co nas ocala i daje nam siłę do życia — „pomimo wszystko”. Pomimo codziennych doświadczeń niespełnionych nadziei i utraty różnych sensów.

Ktoś mi opowiedział ładną historię o pewnym profesorze na KUL-u, do którego przyszedł student, żeby pisać u niego doktorat. Profesor przyjął go uprzejmie i powiedział mu, aby znalazł i przeczytał książkę, której tytuł mu podał, a kiedy już ją znajdzie, żeby do niego przyszedł, wtedy porozmawiają i ustalą temat doktoratu. Student przystał na to. Po kilku miesiącach wraca do profesora bardzo poruszony i mówi: „Nic z tego nie rozumiem, przejrzałem archiwa wszystkich polskich bibliotek, szukałem w antykwariatach — tej książki nigdzie nie ma, ona jest nieosiągalna”. „Wcale mnie to nie dziwi — odpowiedział profesor — istnieją tylko trzy egzemplarze tej książki na świecie, a jedyny, który jest w Polsce, znajduje się na mojej półce. Gdybym jednak powiedział ci to od razu, na pewno byś nie uwierzył”. Myślę, że podobnie jest z poczuciem sensu. Młodemu człowiekowi wydaje się, że żyje po to, żeby zrewolucjonizować świat, przebudować go. I trzeba się dopiero przekonać na sobie samym — na tym polega dojrzałość — że życie ma sens pomimo różnych bezsensów, o które potykamy się na naszej drodze. Po to są te wszystkie porażki, które tak nas bolą one nam pokazują, że istnieje coś, co tak naprawdę od nas nie zależy.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Psychologia a duchowość

Anna Karoń-Ostrowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?