Czytelnia

Józef Majewski

Wiara infantylna, wiara dojrzała, z Dariuszem Kowalczykiem SJ rozmawia Józef Majewski, WIĘŹ 2003 nr 12.

Myślę, że z punktu widzenia problemu dojrzałości wiary bierzmowanie — pośród wszystkich sakramentów — stanowi najpoważniejszy problem. Sakrament ten w przypadku młodzieży w wieku 14-15 lat ewidentnie się nie sprawdza. Często ociera się o groteskę czy farsę. Oczywiście, są młodzi, którzy przyjmują ten sakrament dojrzale, ale to są wyjątki. Biskupi zwykle zdają sobie sprawę z problemów i szukają nowych rozwiązań Propozycje zmian idą w dwóch kierunkach. Jedni starają się nawiązywać do tradycji wschodniej, po prostu starożytnej, w której małym dzieciom „jednocześnie” udziela się trzech sakramentów inicjacji chrześcijańskiej, w porządku: chrzest, bierzmowanie, Eucharystia. To Eucharystia jest przecież szczytem wtajemniczenia, tymczasem u nas w kościelnej praktyce (bo nie w teologii!) okazuje się, że raczej bierzmowanie. Niektórzy biskupi zatem proponują udzielanie bierzmowania przed Pierwszą Komunią. I to rozwiązanie — przyznaję — jest dla mnie przekonujące, ale też wtedy musi zniknąć cała ta retoryka o bierzmowaniu jako sakramencie dojrzałości chrześcijańskiej.

Wedle drugiego kierunku zmian należy przyjąć, że sakrament bierzmowania nie musi być dla wszystkich, że nie musi być wymagany do przyjęcia sakramentu małżeństwa. Zakłada się, iż chrześcijanin — osiągając wiek dorosły i wystarczającą dojrzałość wiary — mógłby sam prosić Kościół o bierzmowanie. Jak widać, na takim rozwiązaniu dobitnie ciążą praktyczne trudności z tym sakramentem, pragnie ono jednak zachować związek bierzmowania z chrześcijańską dojrzałością.

— Wydaje mi się, że jednym z kluczy prowadzących do uświadomienia sobie stopnia własnej dojrzałości w wierze jest pytanie: czy moja wiara — wiara Kościoła — zna odpowiedzi na wszystkie pytania? Jeśli odpowiem sobie, że „tak”, to...

— To moja dojrzałość szwankuje. Coś tu jest na rzeczy. To kryterium w szczególny sposób powinni wziąć sobie do serca księża. Ktoś przychodzi do konfesjonału po trzydziestu latach autentycznego zmagania się z jakąś czarną tajemnicą swojego życia, a ten prosto z mostu wali: „Słuchaj, sprawa jest prosta, trzeba tak i tak”. Księża czasem grają takich ekspertów od wszystkiego. Rach, ciach i wszystko jasne Wydaje się, że wyczuwają — niedojrzałe — oczekiwanie świeckich, że nie mogą przyznać się do niewiedzy, bo się skompromitują...

Jak może wyglądać modlitwa człowieka infantylnego i dojrzałego w wierze? Czy modlitwa według wyuczonych formuł należy do wiary infantylnej?

— To trudne pytanie. Można powiedzieć, że — oczywiście — człowiek dojrzały modli się własnymi słowami, liczy się osobisty kontakt, a klepanie formuł nie ma sensu. Niemniej z tym „klepaniem” wcale nie musi być tak źle. Spotkałem starsze kobiety, których modlitwa sprowadza się do powtarzania utartych formuł, ale za tym wszystkim kryje się autentyczne niebywałe doświadczenie religijne. Ich „klepanie” jest dla nich przedziwną mantrą, która pomaga im się skupiać. W tej pozornie rutynowej modlitwie jest intymny kontakt z Bogiem. Powtarzanie modlitewnych formuł nie musi oznaczać niedojrzałości. Tu byłbym ostrożny.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?