Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Zginąć pod własnym sztandarem, Z Wasylem Hałasą „Orłanem” rozmawiają Iza Chruślińska i Piotr Tyma, WIĘŻ 2002 nr 4.

Ukraińskie podziemie miało więc konkretne plany budowy wspólnego z Polakami frontu przeciwbolszewickiego. Na ile udało się je zrealizować?

– Właśnie gdy skupiliśmy się na akcji propagandowej i szukaniu porozumienia z Polakami, rozpoczęła się akcja wysiedlania Ukraińców do ZSSR. Ta akcja zniweczyła większość naszych planów i zmusiła nas do zmiany sposobów działania, w tym do skoncentrowania się na walce zbrojnej i przeciwdziałaniu akcji wysiedleńczej. Akcja ta przyniosła m. in. masowe mordy ukraińskiej ludności cywilnej, których sprawcami byli i żołnierze regularnej, podległej Warszawie armii, i członkowie podziemia, i wreszcie zwyczajne bandy. Przypomnę tylko takie miejscowości, jak Zawadka Morochowska, Pawłokoma, Berezka. Gdy mordy stały się rzeczą codzienną, wydaliśmy odezwę do ludności polskiej, w której przestrzegaliśmy przed konsekwencjami takich działań. Ale zarówno Jarosław Staruch („Stiah”)2, jak i ja, byliśmy przeciwko wzajemnym rzeziom. Dysponowaliśmy wtedy na całym Zakerzoniu – na odcinku od Chełma do Łemkowszczyzny – 18 sotniami UPA. Nasze główne siły znajdowały się w Przemyskiem i w Bieszczadach.

Staraliśmy się wszelkimi siłami powstrzymać narastającą w naszych szeregach żądzę odwetu. Proszę nie zapominać, że w oddziałach byli przede wszystkim ludzie z tamtych terenów. Dochodzące do nich wieści o pacyfikacjach, przymusowych przesiedleniach, paleniu wsi, powodowały, że żołnierze rwali się do walki. Część z nich głośno wyrażała niezadowolenie z faktu, że w czasie gdy giną ich bliscy, dowództwo układa się z Polakami. Ten czynnik nie był bez znaczenia. Staraliśmy się w miarę możliwości osłabiać te nastroje, tłumaczyć, że naszym celem nie jest walka z Polakami i wyrównywanie z nimi rachunków, lecz walka o państwo ukraińskie, a naszym głównym wrogiem są bolszewicy. W czasie akcji odwetowych staraliśmy się karać wyłącznie sprawców napadów na ukraińskie wsie. Staraliśmy się uniknąć niepotrzebnych ofiar wśród polskiej ludności cywilnej. Tak było np. w czasie akcji sotni „Hromenki” na wieś Dylągowa. Usiłowaliśmy również wyjaśniać nasze cele na spotkaniach z polską ludnością. Zapamiętałem jedno z takich spotkań w Rybotyczach koło Przemyśla. Przemawiał wtedy nasz politwychownyk „Wadym” (Jarosław Pycio), który był fanatykiem współpracy polsko-ukraińskiej – inteligentny, przekonujący.

Taka postawa nie pozostała bez odpowiedzi ze strony polskiego podziemia. 29 kwietnia 1945 r. we wsi Siedliska miało miejsce spotkanie rejonowego prowidnyka OUN „Borysa” oraz „Arkadija” (Iwana Krywuckiego) z kapitanem AK „Drażą” (Draganem Sotiroviciem). Podjęto wtedy decyzję o zaprzestaniu wzajemnych ataków i nawiązaniu bezpośredniej współpracy na tym terenie pomiędzy polskim i ukraińskim podziemiem. Później były następne spotkania, m. in. w Rudzie Różanieckiej, z udziałem Jurija Łopatyńskiego, który przybył tam specjalnie z zagranicy, z pełnomocnictwami do rozmów ze strony głównego dowództwa UPA.

Na temat kontaktów polskiego i ukraińskiego podziemia ukazało się kilka wartościowych artykułów i publikacji, m. in. książka „Pany i rezuny” Rafała Wnuka i Grzegorza Motyki. Szczegóły dotyczące prób budowania współpracy pomiędzy WiN3 a UPA są w Polsce coraz lepiej znane. A jaki był stosunek ukraińskiego podziemia do żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Polacy - Ukraińcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?