Czytelnia

Jacek Borkowicz

Zrozumieć Azję, Dyskutują: Maria Krzysztof Byrski, Krzysztof Gawlikowski, Henryk Lipszyc, Stanisław Zapaśnik, Jacek Borkowicz, Wojciech Górecki, WIĘŹ 2000 nr 7.

Najciekawsze jest to, że najbogatsza prowincja Guangdong do czasu ustawy, która nakazała przeprowadzać wybory gminne, w ogóle ich nie przeprowadzała, funkcjonując w systemie rządów komisarycznych. Pytani o to przeze mnie guangdończycy tłumaczyli mi, że w gruncie rzeczy stara forma rządów była dość wygodna. Wiadomo, kto siedzi na urzędzie i komu za co zapłacić i to, czego potrzebowali, załatwiali sobie „pod stołem”.

Jeden ze znanych uniwersytetów amerykańskich zrobił badania w Chinach, z których wynika, że 90 proc. „nowych biznesmenów”, którzy stali się wpływową grupą w związku z przejściem do gospodarki rynkowej, opowiada się za obecnym systemem autorytarnym, co najwyżej chcąc go tylko nieco usprawnić. Amerykanie byli tym zupełnie porażeni, bo wyobrażali sobie, że „prywatny biznes” będzie promować demokrację.

Więż: Czy w azjatyckich warunkach można mówić o narodzie, jako o podmiocie praw?

SZ: W myśli zachodnioeuropejskiej można sobie wyobrazić więź między ludźmi, jako konstruowaną przez podmioty, wchodzące ze sobą w jakiś kontakt. Natomiast na Wschodzie te więzi odtwarzają pewne wzorce naturalne, a jednostka, wstępując w stosunki z innymi oczekuje, że znajdzie w nich realizowany model więzi, łączących członków rodziny. Zachowania te leżą u podłoża takich zjawisk, jak stosunki patron — klienci w polityce. Również u podłoża zjawiska narodu w Azji. Żyjąc wśród Buriatów nie mogłem nie zauważyć przejawów nienawiści i pogardy Buriata Wschodniego do Zachodniego i odwrotnie. Takie podziały przechodzą nawet przez rodziny, w sytuacji, gdy mąż lub żona są z jednego plemienia, a drugi małżonek z innego. Tym niemniej wszystkich ich łączy poczucie wspólnoty losu, choć nigdy nie mieli własnej państwowości.

W Azji działają mechanizmy powstawania grup rodowo-plemiennych, etnicznych, które sprawiają mi osobiście, jako badaczowi, wiele problemów. Często gdy podbijano jakieś plemię, to część z niego osadzano gdzie indziej, jako rozgałęzienie rodu zdobywcy. I mogła to być grupa etniczna, nawet rasowo całkowicie obca. Co więcej, w tej nowej sytuacji dorabiano jej nowe drzewo genealogiczne.

Więź: Stąd nazwa szeregu narodów Azji Środkowej na przykład Uzbecy pochodzi od imienia założyciela dynastii. A jak jest z poczuciem chińskości?

KG: Z narodem mamy tu ogromne kłopoty, dlatego, że naród został wprowadzony jako kategoria do myśli chińskiej przez grupkę emigrantów w Japonii na przełomie XIX i XX wieku. Oni przede wszystkim przyjęli koncepcję narodu trochę pokrewną środkowoeuropejskiej: jako wspólnoty etniczno-historycznej. Rozwijali zatem koncepcję narodu Hanów, czyli etnicznych Chińczyków. Później jednak Guomindang, który — przypomnę — wygrał wybory w 1912 roku, jak dotychczas jedyne demokratyczne wybory w Chinach, lansować zaczął koncepcję „narodu państwowego”. Guomin oznacza „lud państwa”, czyli chodzi tu o „naród” w anglosaskim sensie nation. Zatem Chińczykami w tym rozumieniu są Ujgurzy, Tybetańczycy czy Mongołowie, ponieważ wszyscy są obywatelami państwa chińskiego. Oznaczało to powrót do tradycji: przez dwa tysiące lat Chiny były w zasadzie państwem unitarnym, z uznawaną autonomią kolektywów lokalnych, rodowych, wspólnotowych itd., jak też podobną nieco autonomią niechińskich grup etnicznych, zamieszkujących ziemie wewnętrzne cesarstwa (na zewnątrz były państwa wasalne). Nie była tam natomiast znana koncepcja autonomii narodowej. Mao też tępił nacjonalizm hański, który nazywano „wielkohańskim szowinizmem”, popierając poczucie „chińskości państwowej”. Za jego czasów wprowadzono wprawdzie autonomiczne regiony, powiaty i okręgi na wzór sowiecki, ale autonomia ta była fikcyjna. Na szefa takiego fasadowego okręgu wybierano czasem nawet kogoś z mniejszości etnicznej, na przykład Ujgura, paradującego w tiubetejce na wszystkich zdjęciach oficjalnych, lecz zawsze wiernego sługi Pekinu.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 następna strona

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?